Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Kurzawski

Morze

 

 

Pora deszczu przyszła zbyt szybko. Liczyłem, że w porcie uda mi się popracować do końca października, ale ściana wody zalała miasto już na początku miesiąca i nie miałem roboty od dwóch tygodni. Z kieszeni wyciągnąłem 12 szekli i pozostało mi się zastanowić czy lepiej napić się za to piwa, czy kupić paczkę fajek.

Moja sytuacja nie wyglądała za ciekawie; przez ostatnie trzy dni zjadłem dwie puszki prażonego mięsa, kilka pomarańczy i winogron i pół tabliczki czekolady, którą poczęstowała mnie jakaś spóźniona turystka z Czech. Czekolada była dobra, pełna bakalii i orzechów a Czeszka nudna, chciała żeby opowiadać jej w kółko o tym kraju i o tym mieście, a co można było bez żadnego problemu znaleźć w każdym przewodniku. Spędziłem z nią parę godzin spacerując po plaży i porcie przeładunkowym w Hajfie, za co dostałem kawę, kilka papierosów i wspomniane słodycze.

A teraz stałem w bramie na ulicy Dov-Hol i patrzyłem jak strugi deszczu zalewają miasto. I nadal nie mogłem się nadziwić, że pomimo, co wieczornych ulew ze mnie cały czas leje się pot i wcale nie czuje chłodu, tak jak to jest w Europie nawet przy letnich burzach. Ale może rację miał mój przyjaciel, Abdullah, który twierdził, że ludzie o blond włosach i jasnej karnacji nigdy nie przyzwyczają się do tego klimatu. Kto wie?

Trzymając w dłoni trzy monety, które momentalnie zwilgotniały postanowiłem jednak wydać je na piwo. W końcu łatwiej jest wyżebrać kilka papierosów niż jedno piwo, a poza tym były to moje ostatnie zaoszczędzone pieniądze i postanowiłem świętować ten fakt; cóż Polak zawsze znajdzie usprawiedliwienie do picia.

Wszedłem do baru Lewana, który mieścił się na tej samej ulicy. W środku było jeszcze dusznej niż na zewnątrz i to pomimo działających wentylatorów. Przeczesałem mokre włosy dłonią i pomyślałem, że to bardzo niedobrze się stało, że spadł ten cholerny deszcz i że jeżeli nie znajdę roboty w ciągu paru dni to trzeba będzie się jakoś dostać do szpitala; w najgorszym wypadku do pudła, byle jakoś przetrwać te kilka miesięcy.

W środku siedział tylko jeden klient, po który było od razu poznać, że jest spłukany tak samo jak ja. Przy barze siedział Eliasz i czyścił szklanki małą ściereczką przykładając je, co raz do światła byle tylko nie było żadnego zacieku.

- Posprzątałbyś lepiej blat, cały jest usyfiony. Poza tym nikt nie będzie patrzył, w czym pije tylko, co jeśli w ogóle. – powiedziałem, siadając przy barze i strzepując jakieś okruszki. Eliasz spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami, które wyglądały jak z jakiegoś filmu grozy, poczym uśmiechnął się dobrodusznie ukazując swoje równe białe zęby. I na połączenie tych oczu i zębów aż mną wzdrygnęło. – Nie myślałeś nigdy Eliasz, żeby zagrać w jakimś horrorze? Na wampira nadawałbyś się doskonale.

- W Izraelu nikt nie kręci horrorów; mamy ich za dużo na co dzień. Co podać?

- W ciągu ostatnich tygodni nic się w moim życiu nie zmieniło, więc nie zadawaj głupich pytań.

Ale on nie ruszał się z miejsca, dopiero, kiedy wyciągnąłem pieniądze z kieszeni podszedł do lodówki i wyciągnął butelkę Neshera. Postawił ją przede mną i przyjrzał mi się uważnie.

- Jesteś nadal goły?

- A co masz dla mnie jakąś robotę? Jeśli chcesz mogę pucować za Ciebie te szklaneczki.

- Nie mam, ale mogę popytać. Ale rozumiesz, jest pora deszczu i ciężko o jakieś dodatkowe fuchy. Sam ledwo ciągnę, wiesz mało klientów, a jak już są to tacy jak ty.- uśmiechnął się znowu.

- To dlatego, że zdzierasz na piwie. W każdej innej knajpie Neshera dostanę za 4 szekle u Ciebie za 5. Więc czemu się dziwisz? Ale nie przejmuj się, dzisiaj chcę się zalać, więc wezmę jeszcze jedno.- Pociągnąłem łyk tego gorzkiego mocnego piwa i pomyślałem, że jeśli wypije takie dwa 8% mózgojeby to rzeczywiście się porobię i że skoro nie jadam regularnie i jest wilgotno i duszno to w zupełności wystarczy mi jedno.

- Wiesz, że gdybym dawał na krechę już dawno poszedłbym z torbami, a tak się jakoś kręci ten Księżyc.

- Właśnie, zawsze mnie to zastanawiało dlaczego Lewana? Skąd taki pomysł na nazwę.

Eliasz znowu się zaśmiał i pomyślałem, że musi być w niezłym humorze i pomyślałem, że dużą satysfakcje sprawiłoby mi popsucie mu go; ot tak dla kaprysu.

- A widziałeś tu, kiedy księżyc? Ta ulica jest tak wąska, że nigdy na niebie nie zobaczysz tu księżyca, jedynym jest moja knajpa.

- Teraz rozumiem, na zasadzie kontrastu? Słuchaj a Ty przypadkiem nie studiowałeś astronomii? – Jego uśmiechnięta twarz zesztywniała i przestał wycierać szklaneczki, a ja czułem się wybornie wiedząc, że już do końca dnia będzie miał spieprzony humor i że jest to tylko i wyłącznie moja zasługa.

- A co Ci do tego? – syknął.

- A nic, po prostu myślałem, że chodzi o wspomnienia starych dobrych czasów i niespełnione marzenia.- ciągnąłem uśmiechając się głupkowato- ale teraz rozumiem – zasada paradoksu – na to bym nie wpadł nawet za nową robotę.

- Miszael mógłbyś zamknąć tą swoją jadaczkę i zająć się browarem?- Schował się na zapleczu, a ja zagłębiłem się w moich czarnych myślach na temat najbliższej przyszłości i naprawdę nie wiedziałem, co ze sobą począć. Mogłem pojechać do Tel Avivu, ale spotykałem ludzi, którzy przyjeżdżali stamtąd tutaj w poszukiwaniu roboty. To samo tyczyło się innych Izraelskich miast Beer-Szevy, Hebronu i Ejlatu. Cały kraj zalewało może deszczu i tak miało być aż do pierwszych dni wiosny, kiedy nagle, praktycznie z dnia na dzień przestanie padać a powietrze stanie się suche i gorące. Ale do tego czasu musiałem jakoś przetrwać, a bez wody i żarcia było to raczej niemożliwe.

Po wypiciu jednego piwa zamówiłem kolejnego Neshera, chociaż stać mnie było na Gold Stara-dużo smaczniejsze a przede wszystkim lżejsze piwo, ale w końcu postanowiłem się upić i wiedziałem, że drugim się skończę.

- Elisz, skręć mi papierosa-  powiedziałem upijając łyk z butelki.

- Chyba się zapomniałeś Misza, w tym kraju zabrania się palić w miejscach publicznych. Stać Cię na mandat? Bo mnie nie. No chyba, że zapłacisz za nas obu, no dawaj kasę na stół to Ci skręcę. – nadal był na mnie obrażony, za ten dowcip z astronomią. Ale tak tu już jest, że Żydzi mają absolutny brak poczucia humoru w sprawach dla siebie świętych. Znowu upiłem łyk piwa i aż skurczył mi się żołądek; ostatni posiłek jadłem jakieś 10 godzin temu, na śniadanie zjadłem dwa pomarańcze z ryżem, przyniósł je Abdullah w drodze do swojej pracy, wtedy też paliłem ostatnie papierosy.

I znowu zagłębiłem się w swoich ponurych myślach; przypomniał mi się pewien film, w którym koleś potrącił dzieciaka samochodem i uciekł z miejsca zdarzenia. Potem trawiły go olbrzymie wyrzuty sumienia, tak, że nie jadł prawie nic przez rok i cierpiał na bezsenność. To był dobry film i zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, a gra tego kolesia była świetna. Miał świetną twarz i głos, a do tego schudł na potrzeby filmu do 45 kilo. No a potem zagrał w którejś tam części Barmana i którejś tam części Terminatora i się skończył. Stał się jednym z wielu nudnych aktorów o których uwielbiały plotkować gazety.

Z zamyślenia wyrwał mnie stukot obcasów; odwróciłem się w stronę gdzie patrzyły już czujne czarne oczy Eliasz i tego gościa, który cały czas sączył to samo piwo. Do baru weszła blondynka ubrana w czarny t-shirt i niebieskie jeansy. Była bardzo ładna i absolutnie nie pasowała do tego miejsca. Ale nie do knajpy, tylko do miasta, kraju. Jej biała zdrowa skóra i niebieskie oczy kontrastowały z całością otoczenia. Podeszła do baru obserwowana przez trzy czujne pary oczu, w końcu usiadła na stołku obok mnie, a ja pomyślałem o teorii Abdullaha na temat jasnej karnacji i nie możności przyzwyczajenia się do tego klimatu. I wtedy poczułem jej zapach i pachniała morzem i wtedy tak mocno mnie zemdliło, że musiałem uciec do kibla. Tam obmyłem twarz wodą i wziąłem jej kilka łyków tak, że żołądek się uspokoił i tylko w głowie szumiało. Ale komu by nie szumiało po wypiciu półtora 8% piwa bez regularnych posiłków?

Wróciłem do stolika, a dziewczyna piła Maccabee przez słomkę, a ja nie mogłem odwrócić od niej wzroku tak, że po chwili spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zniesmaczeniem na twarzy i powiedziała tylko:

- Nawet nie próbuj, nie jesteś w moim typie.- I odwróciła głowę.

- Nie mam nawet zamiaru, zastanawiam się tylko, dlaczego pijesz piwo, a nie drinka i co tu robi Rosjanka.- powiedziałem, czując jak trochę plącze mi się język. Tym razem spojrzała na mnie z zainteresowaniem i uśmiechnęła się.

- Skąd wiesz, że jestem z Rosji? Przez akcent?- Spytała.

- Nie. Po prostu strzelałem. No i jesteś blondynką o lekko skośnych niebieskich oczach. Co robisz w Izraelu? – Spytałem starając się ciągnąć temat.

- Nic, przyjechałam tu z moim ojcem, który jest w ćwierci żydem i chciał koniecznie zobaczyć tan kraj. Zjechaliśmy Izrael w szerz od Jafy do Jerycho i w zdułż, od Eilatu do tego miasta. I może pobylibyśmy dłużej, ale jak na złość pora deszczu przyszła o miesiąc za wcześnie tak, że mój Ojciec nie doświadczył legendarnych upałów w których wychowywał się jego dziad a mój pradziad. Tak więc jutro wracamy do Wołgogradu gdzie mój ojciec nadal będzie kręcił swoje szemrane interesy.

- A co to za interesy?

- A nie za dużo chcesz wiedzieć, jak na pierwsze spotkanie?

- Słuchaj, siedzimy w Lewana najbardziej romantycznej knajpie w tym porcie, jest to nasza ostatnia noc i za nim spłoniemy w ogniu namiętności chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć.- Byłem już nieźle wlany i spodziewałem się, że zaraz dostanę w pysk i zwale się z krzesła, ale nic takiego się nie stało. Patrzyła na mnie tymi swoimi wąskimi niebieskimi oczami i czułem jej zapach i było mi z tym cholernie dobrze; i wtedy odezwał się Eliasz:

- Nie słuchaj go, jest już pijany.- A na jego twarzy pojawił się uśmiech triumfu spowodowany rewanżem za astronomie. Żydzi nigdy nie zapominaj – pomyślałem ze złością.

- Nie ma sprawy, to bardzo miłe.- Powiedziała dziewczyna patrząc cały czas w moje oczy, a potem zwróciła się już tylko do mnie – Ale nic z tego nie będzie kochany, ja nie należę do tych. Musisz szukać szczęścia gdzie indziej. Odwróciła się do baru, a ja byłem na tyle skołowany, że nie wiedziałem czy się w końcu na mnie obraziła czy nie.

- Gdybyś tu była kiedyś znowu.- zacząłem niepewnie.- To spytaj o Miszę. Wtedy znowu się spotkamy… Właściwie jak ty masz na imię?

- Zgadnij. Skoro zgadłeś skąd jestem to zgadniesz i to.- powiedziała to nie odwracając się w moją stronę i już wiedziałem, że jednak się obraziła i że na próżno będę tu siedział i że muszę znaleźć jakąś miejscowe, żeby się wyspać i z rana zacząć szukać jakiejś roboty , bo inaczej naprawdę zdechnę z głodu. Upiłem ostatni łyk piwa i lekko zataczając się zwróciłem się w kierunku wyjścia. Stanąłem w progu i parząc na nią powiedziałem:

- Masz na imię Królowa Śniegu. Bo myślę, że tylko kobieta wyglądająca tak jak ty i o tak zimnym sercu może być Panią Śniegu. – Kiedy to powiedziałem poczułem, że żołądek znowu podchodzi mi do gardła. I kto wie, co jest tak naprawdę śmieszne?

Na zewnątrz krople deszczu uderzały w moją twarz dając odrobinę chłodu, a ja trzeźwiejąc zastanawiałem się jak mogłem być takim idiotą i co zwróciłem na progu knajpy Eliasza skoro nic nie jadłem. Po chwili uznałem, że i tak do tego nie dojdę i postanowiłem, że pójdę nad morze. Potem przypomniałem sobie zapach tej dziewczyny i pomyślałem, że musze jutro koniecznie powiedzieć Abdullahowi, że jego teoria o pocie i ludziach z jasną karnacją jest nieprawdziwa.

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur