Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Kurzawski

Październik


 

 

Po powrocie z Bejrutu gdzie zawieszono mnie w czynnościach służbowych nie miałem za bardzo, co ze sobą począć. Poszło o to, że wyrżnąłem jednego patafiana w twarz. Należało mu się, miał ochotę poznęcać się nad małą dziewczynką, a ja przypadkowo wszedłem do baraku i nie namyślając się zbyt długo złamałem kolesiowi szczękę. Szkoda tylko, że w mojej krwi znalazła się odrobina brandy STOCK 84 i nikomu nie chciało się za bardzo słuchać moich bełkotliwych tłumaczeń, że pełniłem tylko swój obywatelski obowiązek i że ratowałem godność tej niewinnej istoty. Tym samym moim przełożonym nie pozostało nic innego jak zawiesić mnie w czynnościach wolontariackich i pozwolić wrócić do naszego deszczowego kraju.

Włożyłem rękę do kieszeni i ogarnęła mnie czarna rozpacz. Owszem, banknoty miały wysokie nominały, całe dwa banknoty, tyle tylko, że były to ostatnie dwa banknoty, jakie posiadałem, a perspektywy pracy żadnej. Tak to już jest, kiedy zwalniają człowieka w październiku gdzieś na bliskim wschodzie, a budzi się on pod koniec listopada. Sam siebie podziwiam, że tak długo świętowałem moje rozstanie z fundacją charytatywną. Nie płacili za dużo, ale te wszystkie przekręty z papierosami i alkoholem pozwalały wyciągnąć całkiem przyzwoitą pensję liczoną w dolarach.

Przejrzałem się w witrynie sklepowej. Przydługie włosy, gęsta broda i wyzierające spod niej podkrążone oczy, których koloru można się było tylko domyślać. Niezbyt imponujący widok i o ile mi jeszcze nie przeszkadzał, to potencjalnym pracodawcom z pewnością.

Pamiętam jak przed wylotem do Bejrutu nienawidziłem tego miasta. Marzyłem o tym żeby wysadzić te wszystkie budynki i ulice w powietrze i czuć popiół osadzający się na mojej blond czuprynie. Miałem dość pseudo-inteligentnych studencików, którzy wisieli mi nad głową mówiąc, że marnuje sobie życie, że w moim wieku powinienem przygotowywać się na magistra, a nie rzucać po raz kolejny studia na pierwszym roku i ratować jakieś małe dzieci w Libanie. Jak się teraz sobie przyglądałem to musiałem pokornie przyznać rację tym półgłówkom, bo w końcu moja najbardziej spektakularna akcja ratunkowa i jak pamięcią sięgam jedyna akcja, skończyła się wielkim skandalem i moim powrotem dokładnie w czasie, kiedy większość moich szanownych kolegów i koleżanek wracała na ostatni rok do swoich Uniwersytetów i Akademii. Ja w tym czasie nie próżnowałem i wszystkie zaoszczędzone pieniążki przemieniałem w złotą brandy i papierosy w złotej paczce. Co najzabawniejsze przez ponad miesiąc robiłem to sam i naprawdę było mi z tym dobrze.

Teraz w listopadzie znowu zajrzałem do kawiarni, w której często usadawiałem się przy stoliku gdzie przez szybę mogłem oglądać mokrą jezdnie i niezadowolonych ludzi śpieszących się nie wiadomo gdzie. Jedną z niewielu pożytecznych rzeczy, jakich nauczyłem się w Libanie to nie przejmować się czasem i żyć tak jakby doba liczyła 365 dni. To był naprawdę wygodny sposób, chociaż ciężko byłoby przekonać do niego choćby garstkę naszego społeczeństwa.

Podeszła do mnie kelnerka, ładna dziewczyna o brązowych ramionach i bursztynowych oczach. Przypominała mi kelnerki z Bliskiego Wschodu i chyba, dlatego to tutaj najczęściej przychodziłem na kacu. Zamówiłem kawę po irlandzku i pomyślałem, że Irlandczycy mieli kilka ciekawych pomysłów jak urozmaicić picie alkoholu i że trzeba by te wszystkie metody wykorzystać w krajach arabskich. Kiedy piło się alkohol z miejscowymi a Libanie to człowiek nigdy nie wiedział czego się po takich spodziewać. Z resztą w kraju gdzie pół litra jest tańsze od wody a benzyna tania jak barszcz nie powinno to nikogo dziwić. Raz doszło nawet do tego, że jeden z mieszkańców rzucił się z łyżeczką do herbaty na pewnego Amerykanina krzycząc: Dżihad! Dżihad! A innym razem trzech Libańczyków wpadło na pomysł skradzenia czołgu i podbicia Izraela. Ostatecznie udało im się skraść dżipa i przejechać jakieś sto metrów za nim rozbili go o jakiś stragan. Przy okazji o mały włos nie zostali rozstrzelani na miejscu przez libańskich żołnierzy. Trafili do sądu, ale dzięki swoim własnym ekscesom nie poznałem wyroku sądu. A szkoda, bo polubiłem tych chłopaków i ich zapał do obrony swojego kraju i kultury.

Kelnerka przyniosła kawę pokrytą bitą śmietaną i przypomniały mi się białe wzgórza Libanu. Podziękowałem jej i pomyślałem, że to dobrze, że do końca doby pozostało mi jeszcze 36 dni.       

 

 


 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur