ziarno upadło chaosu ziarno czasu ciało przebiło światłem
dał bóg wiosnę w łask słońcu jego wyrosło drzewo krąży żywica do różnych krzepnąc form i lśni śliska liści skóra co ją ślina z ust księżyca oczuszcza każdą nocą
poeci lato nie ramion siłą lecz na piórach skrzydeł swych przynieśli płomieniem słońcu skradzionym żywicy nadając formy tracą smak owoców
jesień ludzie sprowadzili słońce zrzucili z boskości drzewa stężeć żywica do żadnych form może
i już tylko się śni zielona powłoka połysku pełna co zamknięta jest w liścia żadkości
zima sama przyjdzie |