te zmęczone dni czułem to w powietrzu we krwi dobrze by było zasnąć.
spotkałem siebie w pustym mieście i pomyliłem się wiesz bo nie mieliśmy o czym rozmawiać.
milczeliśmy do rana chcąc ukryć coś uchylić tylko kąt tego obrazu – ciekły łzy.
nie pytał dlaczego raz spotkaliśmy się spojrzeniem tak zastał nas świt. |