Ludzie to pudełka. Dzielą się na dwie kategorie: puste i pełne. I dalej na zapełnione jednym towarem, na przykład pociętym w skrawki papierem gazetowym, albo jedzeniem czy monetami, i na zapełnione najróżniejszymi fragmentami świata. Najpiękniej opakowane bywają puste lub prawie puste pudełka, które, gdy nimi potrząsnąć, wydają głuchy szelest, lekkie chrobotanie lub milczą. Te, które milczą, są najgroźniejsze: każdy zaraz wyobraża sobie, ile też w nich upchano mądrości. Pudełko jest pewnie pełne po brzegi i dlatego nie wydaje żadnych odgłosów. Te nieskazitelne w formie i treści pudełeczka zawsze znikają z półek jako pierwsze - i za największą opłatą. Zdarzają się też pudełka przybrudzone albo wykonane ze spękanego, starego drewna, pudełka lekko zgniecione lub wręcz przewiązane po wielekroć sznurkiem, by ścianki trzymały się razem. Takie pudełko nieraz bardzo trudno otworzyć: zwilgotniała tektura rwie się pod palcami, sznurki plączą, a ze środka wylatują często trociny, resztki zbutwiałej słomy albo ścinki włóczki. Jakże często lądują w koszu wpółotwarte, ledwo napoczęte! Rozczarowany nabywca gorzko żałuje, że nie dotarł na targowisko wcześniej i nie udało mu się zdobyć jednego z tych ślicznych, opakowanych w ozdobny, jedwabny papier pudełek, pełnych zapewne złotych monet, kryształowych kul, diamentów i pereł... A wśród przybrudzonej słomy we wnętrzu poobijanego pudełka znaleźć można, jeśli kto szuka cierpliwie, fragmenty stłuczonego firmamentu, zapis nutowy muzyki sfer, schytane w pajęczynę szczęśliwe milczenie przyjaciół.
|