-dni nazywam imionami egzotycznych ptaków
(odparła lucy królowa karnawałów).
dobrze wiesz / cała poezja
to niezliczone i połyskujące duchy
oraz słońe które na końcach języków
wydaje zduszone dźwięki. / na miły Bóg
mogłabym spędzić noc
całując cię za uchem.
a potem wyjść
w puste miasto
niewinna jak dziecięca krucjata.
rzeczy o których piszesz przestałyby istnieć. ty
przestałbyś istnieć. a ja?-
lucy to stalowa kobieta. doświadczenie położyło cień
na jej młodych piersiach. czy jest nadzieja dla ludzi
takich jak lucy. (czy oni słyszą jak wszystko przemija?).
w dzieciństwie łapaliśmy latające żuki. nigdy nie zrozumiały
bólu który nas przepelniał. / bólu który kazał wyrywać skrzydła
i rozgniatać chitynowe pancerze.
każdego dnia orkiestra cichła. z czasem radio sie zepsuło.
był wieczór i stukałaś bezradnie w plastikowe pudełko.
to wtedy coś we mnie zawyło.
w takich chwilach myśle że
miłość jest być może jak książka której każdy zna początek
ponieważ dobrze się zaczyna.
a śmierć ma być może posmak oceanu.
i jeśli jutro coś odnajdziesz
-lucy-
pozostań ufna w blade niebo
nad ciepłymi zakolami rzek.