Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Marcin Radwański

Sen przeznaczenia

Był mroźny, grudniowy wieczór. Samochody powoli, z oporem pokonywały zaśnieżone i śliskie ulice, a nieliczni przechodnie slalomem, w poszukiwaniu tarcia dla swoich zimowych butów przemieszczali się w tylko sobie znanym kierunku. Pogoda nie zachęcała do wynurzania nosa spoza ciepłych mieszkań i domów.

Siedział w pracy, w oczekiwaniu na wybicie godziny osiemnastej i zakończenie dziesięciogodzinnej zmiany. Po pustym lokalu kręcił się już tylko jeden, spóźniony klient. To jeden z tych, których nie lubił najbardziej. Przychodzą zawsze pięć minut przed zamknięciem i zachowują się, jakby od nich zależał finansowy los firmy. Odwrócił głowę od komputera i posłał swojemu ulubieńcowi  firmowe spojrzenie „spierdalaj już stąd”. Starszy, brodaty mężczyzna zachował jednak kamienną twarz i zupełnie zignorował ten przekaz. – No dobra stary, pełny luz, przecież mamy jeszcze dwie minuty – uspokajał się, robiąc zbilansowanie dobowe. Po minucie klient  w końcu podszedł do niego z kilkoma piłkarskimi typami na wymiętej kartce. Uśmiechnął się do brodacza z lekkim grymasem i szybko obsłużył. Mógł już w spokoju zamykać interes.

Droga do domu okazała się koszmarem. Kolejny raz tego dnia zaczął padać śnieg, który czuł wciąż na twarzy, a chodniki na drodze okazały się istnym lodowiskiem. Skulony z zimna i irytacji, brnął w stronę domu klnąc pod nosem.

Wszedł do wynajmowanej kawalerki, zapalił światło i rzucił plecak przy ścianie w przedpokoju. Poszedł od razu do małej, wytapetowanej na czerwono kuchni. Na stole leżał brudny talerz od śniadania, a w zlewozmywaku piętrzyły się brudne naczynia z kilku dni. Wyjął z lodówki mrożoną pizze i włożył ją do mikrofalówki. Okropne jedzenie, ale nie miał pomysłu na nic lepszego. Po chwili z gorącym kawałkiem margherity usiadł do komputera. Gdy odebrał pocztę, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ona znów napisała. Chciała dziś wieczorem porozmawiać. – Już nie mogę się doczekać ty mała zdziro – powiedział głośno w stronę monitora. Rozmawiali ze sobą, za pośrednictwem internetu już kilka miesięcy. Ich rozmowy z dnia na dzień stawały się coraz bardziej wyuzdane, co bardzo go podniecało. Rozpalony pikantnymi tekstami, planował w najbliższym czasie spotkać się z nią i spełnić swoje skryte przed światem zewnętrznym fantazje.

Po kilku godzinach drzemki wziął gorący prysznic i wysłał jej wiadomość, że jest gotowy na dzisiejszy, wirtualny flirt. Usiadł w skórzanym fotelu, ubrany tylko w obcisłe, białe slipy. Zjawiła się punktualnie. Od samego początku skierował rozmowę na temat seksu, co przyjęła z zadowoleniem, doprowadzając po chwili jego członka do wzwodu. Następną godzinę opisywała mu swoje fantazje, w których on miał szczególną, bo główną rolę. Onanizował się w szaleńczym rytmie.  – Ty dzika kurewko – szeptał z rozkoszą, gdy pobudzała do czerwoności jego zmysły i naprężone ciało.

Około północy, porze o której zazwyczaj się rozstawali, po raz kolejny zapytał ją o spotkanie w rzeczywistości. Wahała się i długo nie chciała udzielić odpowiedzi. Nie pamiętała już zapachu mężczyzny, jego szorstkiego i mocnego dotyku. Wieczory spędzone nad książkami, które kochała były miłe, jednak z czasem stawały się przygnębiające i nudne. Pokusa zbliżenia, o którym myślała coraz częściej była bardzo kusząca.  - Przyjedź do mnie – skończyła krótko. Gdy wyłączyła komunikator, on nadal siedział wpatrując się w ekran. Penis wypychał mu slipy swoją maksymalną wielkością, a po plecach przeszedł mu przyjemny dreszczyk.  

Kilka najbliższych dni minęło mu na oczekiwaniu i przygotowaniach do szybko zbliżającego się weekendu, podczas którego mieli się spotkać. Wybrał się w tym czasie do pobliskiego marketu w poszukiwaniu kilku, niezbędnych do wyjazdu rzeczy, a siedząc w pracy cały czas skreślał w myślach dni, dzielące go od wyśnionego przeznaczenia.

W końcu nadeszła sobota. Zza chmur wyjrzało słońce, wpadając przez okno do niewielkiego pokoju. Długo wylegiwał się w łóżku i wstał dopiero około południa. Nie spieszył się.  Pociąg do miasta gdzie mieszkała miał późnym popołudniem, więc pozostawało dużo czasu na staranne przygotowania. Ciągle o niej myślał. Pragnął tego spotkania od wielu tygodni i myśl że w końcu spełni swoje sny wprowadzała go w niesamowicie dobry nastrój. Wiedział, że to co dla niej szykuje, sprawi że będzie szczytował jak nigdy wcześniej, a ich wspólny wieczór na długo zapisze się mu w pamięci. Dziś nawet ujadający po sąsiedzku pies nie wytrącał go z podniecającego transu. 

Podróż odbyła się bez żadnych niespodzianek. Przez dwie godziny jazdy  w brudnym i powolnym wagonie palił papierosy i przyglądał się żałosnemu krajobrazowi. Około dwudziestej był już na miejscu. Recepcjonistka sprawdziła rezerwacje, przyjęła gotówkę i podała mu klucz. Podniósł z podłogi niewielką torbę, którą zabrał ze sobą i skierował się ku schodom. Pokój znajdował się na pierwszym piętrze.

Wszedł, zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku. Po czole zaczęły spływać mu małe krople potu, a ręce kleiły się do narzuty łóżka. Był bardzo zdenerwowany. Otworzył torbę i wyjął kosmetyczkę, którą dostał kiedyś w prezencie. Wśród maszynki do golenia, szczoteczki do zębów i mydła znajdował się mały woreczek z białym proszkiem. Wysypał amfetaminę na stolik, wyjął kartę kredytową i zwinnie ułożył dwie, wąskie ścieżki. Wciągnął je do nosa przez zrolowany banknot. – O tak maleńka ! – krzyknął do siebie wstając. Czuł jak narkotyk spływa mu do gardła, później do przełyku, żeby za pół godziny dostać się do krwi. Dopiero teraz rozebrał się i włączył telewizor.

Po szybkim, chłodnym prysznicu który wydawał mu się niezbędny po podróży koleją, wziął telefon i wykręcił jej numer. Długo nie odbierała. Dopiero po piątym sygnale usłyszał jej głos  – Słucham ? Czuć było w nim strach i podniecenie. – Kochanie, jestem na miejscu i czekam na ciebie w pokoju 232 – powiedział uwodzicielsko. W słuchawce nastała cisza. Usłyszał trzask, jakby słuchawka po jej stronie uderzyła o jakiś przedmiot. – Dobrze, będę za godzinę – wymówiła w końcu niepewnie i cicho. – Bądź jak najszybciej – dodał i zakończył połączenie. 

Półtorej godziny później usłyszał pukanie do drzwi. Wstał z łóżka i poprawił lekko już pomarszczoną, niebieską koszulę. Otworzył drzwi. Stała przed nim szczupła, zgrabna blondynka, o długich włosach i dużych, brązowych oczach. Dokładnie taka sama, jak na zdjęciu, które przesłała mu na początku znajomości. Uśmiechała się dziewczęco. – Cześć, no i jestem – powiedziała na przywitanie swoim miękkim głosem. – Czekałem na ciebie, wejdź – odpowiedział wpuszczając ją do środka. Zdjęła ciemny płaszcz i usiadła przy stoliku. Ubrana była na czarno, w obcisłą bluzkę, krótką spódnicę i wysokie szpilki. Wciąż się do niego uśmiechała. – Cieszę się, że się wreszcie spotkaliśmy – zaczął rozmowę siadając naprzeciwko i czując budzące się podniecenie. – Wreszcie to zrobiliśmy, choć bardzo się tego bałam – mówiła, zapalając papierosa. Widział, że jest skrępowana, więc otworzył butelkę wina, kupioną wcześniej.

Po kilku minutach mieszanka amfetaminy i alkoholu zaczęła buzować w jego krwi. Podniecenie i ekstaza rozsadzały go. Nie mógł powstrzymać się od penetracji wzrokiem jej dekoltu i zgrabnych, odsłoniętych nóg. Najchętniej zrobiłby to w tej chwili, nie bacząc na wszystko inne. Drżał z napięcia i ledwo się powstrzymywał kontynuując rozmowę.

W końcu blondynka wstała, przeprosiła go i wyszła do łazienki. Na to właśnie czekał. Sięgnął szybko do stolika przy łóżku i wyciągnął kolejny woreczek ze swojej kosmetyczki. Tym razem były to środki nasenne, które przepisywał mu lekarz, a których długo już nie brał. Wsypał całą zawartość do jej kieliszka i zamieszał lekko palcem. Teraz wystarczało tylko poczekać. Przyszła z łazienki, a on wzniósł toast. – Wypijmy za nasz wieczór – zaproponował. Uniosła kieliszek i wypiła. Nagle zachwiała się i zaczęło kręcić się jej w głowie. – Co się ze mną dzieje ? – pytała go z przerażeniem w oczach, trzymając się jedną ręką za stół. On patrzył na nią i tylko się uśmiechał. Chwilę później upadła twarzą do podłogi.

 

W końcu jesteś tylko moja. Tak długo na to czekałem, ty żałosna kurwo. Myślałaś, że nie wiem co chcesz zrobić ? Nie wiem, kim jesteś ? Przecież znam cię tak dobrze. Ile razy czekałem na ciebie, siedząc samotnie w naszym brudnym mieszkaniu i płacząc ? No ile ? Wracałaś wtedy nad ranem z podkrążonymi i przekrwionymi oczami. Gdy pochylałaś się nade mną, twoje długie blond włosy przesiąknięte były tanią wódką i papierosami. Później zwalałaś się w ubraniu na wersalkę, aż do kolejnego wieczoru. Czasami przyprowadzałaś ich do siebie. Siedziałem wtedy w łazience i przysłuchiwałem się odgłosom ostrego seksu. Tak bardzo cię kochałem. Pewnej nocy spakowałaś swoją jedyną torbę i pocałowałaś mnie wychodząc. Miałaś pojechać do znajomej i wrócić nazajutrz. Bardzo się bałem, zostać wtedy bez ciebie. Czekałem. Już nigdy nie wróciłaś. Teraz ode mnie nie odejdziesz. To ja wyślę cię tam, gdzie twoje miejsce tania zdziro.

 

Powoli wstawał świt i dzienne światło przedostawało się przez zakamarki ciemnych, hotelowych zasłon. Stał nago nieopodal łóżka. Był podniecony i penis sterczał mu wykrzywiając się lekko w lewo. Na łóżku, rozciągnięta na wznak leżała ona, przywiązana za ręce i nogi grubą taśmą. Była jeszcze nieprzytomna i miała zamknięte oczy. Wziął długi wojskowy nóż, który przywiózł ze sobą, nachylił się i zaczął zrywać z niej ubranie. To ją przebudziło i otworzyła oczy. Widok sparaliżował i naprężył jej uwięzione ciało. Chciała krzyknąć, ale z zaschniętego gardła wydobył się cichy jęk. Spojrzał na nią, zamachnął się i uderzył ją w wolną ręką w twarz. Poczuła na twarzy lepki smak krwi, sączący się z rozciętej wargi.  – Bądź grzeczna to wszystko dobrze się skończy. Przecież nie chcesz, żeby ktoś nam przeszkadzał – powiedział lekko wytrącony z równowagi. Chwycił za majtki, które jeszcze miała na sobie i zerwał je jednym silnym ruchem. Schylił się nad jej kroczem i wciągnął głęboko powietrze. – Twoja cipka pachnie strachem. Nie bój się, poślę cię tam gdzie twoje miejsce – mówił spokojnie, delektując się chwilą. Spojrzała się na niego przerażonym wzrokiem. – Dlaczego mi to robisz ? – wymówiła zachrypniętym głosem. Stanął i uśmiechnął się do niej. Prawą ręką ścisnął mocno rękojeść noża i podszedł do skraju łóżka. Złapał ją za włosy, odchylając głowę.  – Bo nie lubię takich kurew jak ty – odpowiedział, robiąc jednocześnie zamach nożem.              

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur