Zaczęło się normalnie – wniebowstąpieniem.
Niestety nie uzyskał przydziału, z trudem się wcisnął
w tylną furtkę raju, mógł zostać patronem spraw
beznadziejnych, lub modlitw niewysłuchanych
– do wyboru.
Nie ma co myśleć o ołtarzu – powiedzieli – oczy
ci łzawią od kadzidła, a twa figura ponadnormatywna
nie zmieści się w kapliczce. Zrezygnowany wywalił
skrzydła i aureole, nie płakał, zresztą po śmierci
nie wypada (łez padół został na dole).
Z nudów rozgrzebywał pamięć, ubabrawszy się po
łokcie, doszedł do wniosku, że nie zasłużył, zapewne
jakaś pomyłka, lub (tu zadrżał) księgowość kreatywna.
Więc sobie piekło rozrysował na marginesie rejestru
świętych i błogosławionych, poszedł, droga nie była
męcząca.
Zaczęło się normalnie – piekłozstąpieniem. |