W słojach trzymam słowa na każdą okazję,
obok ogórków kiszonych i butelek wina,
niektóre z nich są na pewno kradzione,
inne podstępem lub kłamstwem wydarte.
Moja moralność pozostawia wiele do życzenia.
Kiedyś szukałem odpowiedzi, dziś mam tylko
pytania, ale skatalogowane, w równych stertach,
pod ścianą, tuż obok węgla. Coś śmierdzi, liryka
co dawno zdechła, nie zapamiętałem jej imienia.
Moja poezja pozostawia wiele do życzenia.
Mam sporą nadwagę, bóle tu i ówdzie, długi
o których „nie pamiętam” i ufność w następne,
niezłą kolekcją zaliczeń i opróżnionych butelek,
miłością niezbyt subtelną, nie genialne wiersze.
Moje wspomnienia pozostawiają wiele do życzenia.
Patrząc na przegniłe kartofle, co to miały być
na bimber, myślę o wiosennych porządkach,
na szczęście jesień i tylko kilka stopni w górę,
do marca, mam nadzieję, ochota minie.
Pozostawiam wiele do życzenia,
mam bardzo szeroki margines. |