Na samym początku połamię język, reszta złamie się sama i zacznie mówić jak świadek koronny, już trup. Przeszłość można wymyślić, albo zapomnieć. Budzi mnie pełny pęcherz i jakaś nostalgia. Za oknem ciągle
bez zmian: zima trzyma się wszystkiego. Nie jadam brudnymi sztućcami, nie piszę bez cenzury. Na pustej kartce kolejność ustalił przypadek, w głowie i w żołądku wszystko mam poukładane. Mam dar
przepowiadania sobie najgorszego. Ostatnie kuszenie przed północą: leży w przezroczystym śniegu i udaje, że śpi. Kiedyś oddałaby wszystkie pieniądze, żebym ją wyjął jak ziarenko piasku
z oka. Na prześcieradle znalazłem włosy łonowe i rozpłakałem się jak dziecko. Czasami tak potrzebuję kobiety, że staję się gwiazdą porno i grzeszę, a potem strach mnie kołysze jakbym był dnem jeziora.
|