Wędruję przez zasypane śniegiem miasto -
Ścięte mrozem jego najważniejsze arterie -
Mijam sołdatów skupionych wokół koksowników
A w uszach ciągle brzęczy krakanie wrońca
Niosę paczkę dla ojca zabranego w nocy
Na przymusowe wczasy w zamkniętym ośrodku
Nie wiem czy zdołam go odnaleźć w tej zawiei
Ani czy pozwolą mi z nim porozmawiać
Mogę tylko iść dalej pośród zrujnowanych marzeń
Oraz tych skrawków snów, których nam nie odebrali
15-28.12.2010r.
|