I
Idę brukowaną aleją przez cmentarz
Wokół mnie pomniki umarłych mędrców
Piękne, zadbane, pełne kwiatów i zniczy
Usytuowane przy głównej cmentarnej ulicy
Pozostałe, w głębi, cierpliwie kruszone
Przez czas - powoli zapadają się w sobie
Czasem ktoś mogiłę z chwastów oczyści
Znicz mały zapali, kwiat jakiś zostawi
Częściej śmieciami obrzuci, z detalu okradnie
A potem jako swój przedstawi nowej publice
II
Aleja kończy się bramą w wysokim murze -
Za nim rozciąga się łąka pretendentów
Pragnących spocząć najbliżej cmentarza
Licząc, że kiedyś staną się jego częścią
III
Wolnym krokiem odchodzę od muru
Mijam rzędy zarezerwowanych kwater
W końcu dochodzę do asfaltowej drogi
I czekam na autobus do miasta żywych
|