I
Uważnie przyglądam się klientom
Kiedy przychodzą zaspokoić swe żądze
Lustruję wszystkich z góry do dołu
Sprawdzam czy mają na zabawę forsę
Przychodzi całe spektrum społeczne
Od rzezimieszków po najwyższe władze
Po to czego normalnie zdobyć nie mogą
A co jest dla nich największym wstydem
On jednak znika już tuż za progiem
Gdy instynkt z kulturą wygrywa
II
Wśród stałych kilentów jeden szczególnie
Wyróżniał się swoją królewską arogancją -
Przyjeżdżał zawsze jak do siebie do domu
Jeszcze przed drzwiami rozdając dyspozycję
Które natychmiast miały zostać spełnione
Pod groźbą finansowo-siłowych konsekwencji
A że mógł bardzo łatwo do nich doprowadzić
Ze względu na rozległość swoich koneksji
Wszystkie jego zachcianki były realizowane
Także dlatego, że po prostu świetnie płacił
Jego szczęście trwało w sumie bardzo długo
Lecz wszystko kiedyś musi się skończyć...
III
Przepite ciało nie wytrzymało
Trudów mieszanki rozkoszy ziemskich -
Gdzieś tak nad ranem serce stanęło
W środku udawanego dziwki orgazmu
Na jej wrzaski klienci się zbiegli
Popatrzeć na trupa z nagim sprzętem
Lecz już po chwili wrzawa ucichła
Ciało sprzątnięto - burdel pracuje!
IV
Na pogrzeb zleciało się całe plemię
Kumpli-pijaków, kochanek i dziwek
Prym wiodła ostatnia kurewka-wdowa
Która szybko znalazła pocieszenie
Szybko też stypa zmieniła się w orgię
Na żałobę po zmarłym nie było miejsca
Poza szklistoszarymi oczami córki
Samotnie siedzącej u szczytu stołu
V
Skąd łzy w jej oczach - nie mam pojęcia
Wszak ojciec zostawił jej pokaźny spadek
A sama od niego wcale nie była lepsza -
Jak on kurwiła się jak tylko się dało
A teraz płacze - powiedz mi za czym?
Za tym czego nigdy już nie otrzyma...
Lecz skoro płacze to jeszcze ma szansę
By znaleźć to czego wciąż jej braknie |