Pamiętam jak krzyczał do ciebie „suko!”
Złorzeczył, patrzył długo i dotknął białego ciała.
Milczałaś, pozwalałaś wsuwać dłonie
w wilgotne zakamarki, przesuwać się
Na twoim brzuchu krew i ślady zębów.
Nie protestowałaś, gdy nakłuwali stalowymi ćwiekami
- chciałaś żeby kochankowie wracali.
Zsunął się, mokry od potu, zakurzony magnezją.
Zanim zaśnie, będzie myślał jak wsunąć
palce w niedostępną dziurkę.
Zapragnie zdobyć cię bez zabezpieczeń. |