Wyblakły kolory. Spociły się ściany i mężczyźni.
Spokojni, syci swoją obecnością, nie szukają spojrzeń.
Rozmawiali długo, mieszali własne marzenia i lęki,
teraz starają się wierzyć. Wspólnie zmienią smak
myśli snutych przed snem. Sprawią, że powietrze
zmieni gęstość - nabrzmiałe, nie pozwoli zapomnieć
o nich - tak samo jak oni sami nie potrafią nie myśleć,
że każdy kęs chleba naznaczony jest ciałem piekarza,
cygaro nasączone zapachem skóry, że inni mężczyźni
rozchylają w marzeniach usta i uda ich pięknych kobiet. |