Niezwieńczone dzieło u podnóża góry; wznosi się ponad równikowe szczyty.
Wilgotność sprawia, że pływamy w powietrzu.
Mglista otoczka zalepia nam usta cukrową watą.
Nasze podróżowanie zatacza coraz szersze kręgi; obejmując dawno wygasłe już gwiazdy.
Roztrzaskują się szalone komety; wypalone nic nie znaczącą namiętnością.
Mnie się to wszystko wydaje… - niemożliwe są przecież cuda bez przyczyny.
‘Każda cząstka zawiera w sobie nieskończoność’ - szepcze mi do ucha napotkany starzec; obdzielając sprawiedliwie mądrością pokoleń; bezdenne rzesze naiwności.
Wstęga pnie się do góry natarczywym bluszczem; opinając ‘rzecz bez zakończenia’.
Niezwieńczone dzieło u podnóża góry; wznosi się ponad równikowe szczyty.
|