VAGINA WERNIX
Mówią, że tworzenie jest jak rodzenie dzieci,
a każdy akt twórczy inicjuje biała kartka.
Nakreśla się więc sobą, w wygodnej pozycji ów zamysł,
i dobiera odpowiednie narzędzia.
W przyborniku, obok śrubek, leżą zdezelowani mężczyźni.
Osobiście wolę kredki, przynajmniej mają kolory.
Siadam na bristolu, jak na mężczyźnie (nie-zdezelowanym),
i kreślę półokręgi ciałem.
Farby pod wpływem ciepła zaczynają uwalniać przyjemną woń.
Rozrabiam je więc dostatecznie,
i nakładam warstwami szybko zastygłej skorupy.
Niezadowolenie ścieram terpentyną, szorstkim gestem,
czasem dorzucę kwaśną minę (taki bonus od firmy).
Ale nie przesadzam z ostentacją
- zostawiam teatralizację na babskie rozmowy.
Pojemniki z wodą zmieniają się na czerwono,
krew stopniowo się rozrzedza.
Powoli można nakładać kolejne warstwy,
i dopełniać idee konturem (zawsze na końcu).
Robię to po swojemu, i nie żądam wskazówek!
Pozwól mi na tworzenie bez moralitetów.
Jestem plastyczką swego losu, bardzo cierpliwą.
Czekam, aż dojdziesz,
do tego,
bym mogła rodzić ci dzieci.