solaris urbino wchodzi w zatokę
kierowca zwleka z otwarciem drzwi
znęca się nad wracającymi z pracy
płaczące dziecko obejmuje matkę
jak zmęczony pływak boję nikną
wśród zieleni która łagodzi kryje
prawdę o tym mieście świat koi
z kartonów gdzie resztki słońca
krzepną w strupy cieni na ciałach
sztywno wygiętych jak mimośród
ich widok brzydzi już nie budzi
współczucia ani jeden dźwięk
nie przejdzie przez grań krtani
|