tonic
mar.a.
trujka
blady siedział i czytał mastertona krew odpłynęła z twarzy ubarwiając strony zwykły kurs linii 195 nic sensacyjnego by się nie wydarzyło gdyby nie zaczął mówić
zamiast strun głosowych mam końskie włosy
i ginekomastię piersi wybrzuszają mi się jak dusza
wychodząca z futbolówki kiedy puszczą szwy
matka hoduje na języku garbniki zlizuje
śmierć z martwych zwierząt wyprawia ich skóry
na tamten świat - elastyczne i miękkie
ojciec to ofiara schizmy półkul zaczepia kobiety
spacerujące po trawnikach analizuje znaki zostawione
na odchodnym przez psy z którymi sypiają
żona na co dzień siedzi na kasie jaśnieje
jak supernowa w osiedlowym supersamie
nocą wprowadza kody paskowe na moim ciele
z nosa sączył się towot
psychobabble
pogładził piętę z której jednorazówką dopiero co usunął
zrogowaciały naskórek język sondował górną szóstkę
gdzie zamiast plomby ma wstawiony neodymowy magnes
przed wyjściem trzeba by jeszcze sprawdzić czy nadal potrafi
jednym ruchem wskazującego palca namierzyć koci pępek
tym razem mogą się nie nabrać na opowieści o sztukasach
pilotujących eszelony nurów albo pustułce
która po nieudanym pikowaniu została w wodzie
reinkarnowana jako okręt podwodny
wyciągnie wtedy nity z tęczówek i pokaże swoje animacje
żeby tylko nie zapomnieć o usunięciu resztek jedzenia
tkwiących między zębami
najgorsze że w przełyku znów zalęgła się ślimacznica
jeśli zacznie pluć rdzą będzie po sprawie
ćmij się, pleć
w przeznaczonej do rozbiórki nastawni bawimy się
w chowanego babka siedzi na modłach u paluchowej
która dłońmi szorstkimi jak pumeks ściera kurz
z jedynej w pokoju półki martwy naskórek czasu powie
gdy sprzączki palców zacisną się na policzkach
w tle słychać orkiestrę pod dyrekcją wiesława pieregorólki
przestaliśmy odwiedzać jej dom przy torach
bo zaczęła odliczać stacje na różańcu z rybich kręgosłupów
mówiąc że jest dróżniczką pana boga
„poisson d’or”
aleksander nigdy nie spaceruje on węszy
i szepcze cancel cancer tele-fere-mony
wgryza się wyjątkowo mocno w jabłko
żeby pokazać czerwony odczyn na miąższu
opowiada jak mając kilka lat oswoił świat
rysował twarze ale czasem usta stawiał na sztorc
i robiły się z tego domy
to było zanim porwały go kapsułki nembutali
dłońmi osłania twarz przed słońcem
między palcami tworzą się korytarzyki światła
grywasz na pianinie ale nie ufaj ludziom
których serdeczny jest dłuższy od twojego członka
nanakepichu
jako czternastolatka była leczona na syfilis
wstrzykiwaniem rtęci do krwi dlatego ogłuchła
teraz helba jest blada ma białego psa i znalazła
odpowiednik wewnętrznego miasta na wyspie
gdzie ziemia rodzi drzewa tylko na cmentarzach
i mówi się że zły duch gdy wejdzie w człowieka
to najpierw odczepia mu oczy tak jak się ściąga
obrazy po zakończeniu wystawy helba obserwuje
chłopiec bawi się wydłubując stalowe kulki z łożyska
gonzalo sczerniałymi od henny palcami rozgniata
łodygi kwiatów żeby zneutralizować zapach lateksu
oddaleni jeden pionowo jeden poziomo jak kamienie
w go tworzą kształt
tężnia
błażeju obróć powoli głowę w stronę gór
aż zniekształcona przez colobomę źrenica
w kształcie dziurki od klucza uchwyci biel
spływającą z podbrzuszy szczytów jak nasienie
gdybyś spróbował dopasować wyżłobienia w korze
i korytarze żył na dłoni przypominające koryta rzek
zaznaczonych na mapie która zaprowadziła cię tutaj
usłyszałbyś własny głos płynący z obcego źródła
i nie opuścił wioski zanim ostatni massey ferguson
nie zostanie wyprowadzony w pole dopóki wiatr
nie wydłubie wszystkich liści paczuli z dna dżonki
nieruchomej jak kataleptyczny pies w pracowni picassa
zrozumiał że nie wszystko co się wydaje należy brać
serio bo śnieg może okazać się sodą kaustyczną i żreć
|