dożylność
„podnosiła się już lekko jasność świtowa za oknem”
przez szpary w rolecie włamuje się słońce kosmyki światła liżą twarze jak kot budzą zbliża się koniec azylu w ciemniach powiek
wnętrza porastają pleśnią cieni powoli tracę nietykalność opuszczam łóżko plac wolności z którego wynoszę się w rejony gdzie spokój lustra uderzy w twarz krew wyjdzie z obiegu
dziąsłami
imielin
ukryty w przegubie nocnej linii łowię wzrokiem plamki ludzi wysypujących się na przystankach zmęczone oczy natychmiast zmieniają ich w mroczki
ursynowska architektura odbija się na wyglądzie pasażerów wszystko jest kwadratowe także rysy twarzy przecinają się pod kątem prostych reguł użyteczności publicznej jak u
chłopca który ma zajęczą wargę i aparat na zębach albo gnojka z drewnianym kolczykiem w uchu
Komentarze: 2005-04-15 13:33:36 - fink pierwszka strofka wprowadzająca w przestrzeń, noc, tramwaj bądź autobus, zmęczenie, melancholia poluje na ludzi. Bez entuzjazmu - słabo rozegrana partia, nazbyt typowa, klasyczna, za mało odważna. Dalej jest już ciekawiej, refleksja nabiera konkretności, rozomazane plamki ludzi przenikają się z fakturą tła - mokotów do kwadratu. Dochodzi do scalenia, zlania się, wzajemne przecięcia kątów prostych, kwadrat wartościują apozytywnie środowisko. Ot i tyle. 2005-04-14 22:02:25 - tollak ...popracuj nad wersyfikacją, tak to nieźle. [tylko zastanawiają mnie te przerzutnie, czy one są konieczne- bez nich byłoby całkiem rześko]
w stanie
piąta chłodne powietrze robi gastroskopię wiatr podszywa się pod pechowców z rannej zmiany
mama na moim dziecięcym pelikanie wyrusza do sklepu za wiaduktem po mięso na kartki
z powrotem najgorszy jest podjazd pełne torby zwisają do ziemi celofan wkręca się w szprychy
mijamy się po drodze idę do szkoły z kolegami którzy jej nie poznali ponieważ mieszkamy tu
od niedawna patrzcie jaka śmieszna mała pani na małym śmiesznym rowerku krzyczą cieszę się
że zaraz będzie miała z górki pod spodem szyny usztywniają krajobraz spięły horyzont nie dadzą
rozpęknąć się zmarzniętej ziemi podmiejskie punktowce odnoszą zwycięstwo przez k.o.
Komentarze: 2005-05-18 22:29:36 - christine Świetny! Ciekawa jestem takich wspomnień. Trochę nie podoba mi się wersyfikacja, ale może marudzę. :) 2005-05-05 13:26:52 - fink poetyckie przypomnienie, rower pelikan - też chyba taki mialem, a potem jubilat, kolarka czeska. Widzę , że optyka nadal na ""było" w teraz". Z wykopaliska mej skamieliny fink pozdrawia
reaktywacja
miasto się żegna konający tor wyścigów konnych i zastrzyk przestrzeni kiedy iglice drzew
wbite w grafit nieba zajmują miejsce muru na którym sztuka uchwycić sprayem rysy twarzy
podróż dłuży się ściąga haracz to miasto wita nas obco cmentarz lotne patrole niedzielnych gości
odwiedzają żołnierskie kwatery spięcie jest dosłowne wrażenie że nastąpi rozpad jeśli uda się
rozluźnić
Komentarze: 2005-05-18 21:59:36 - Christine Odbieram to jako protest przeciwko zagęszczaniu przestrzeni w miastach. Mnie też szkoda konających torów wyścigów konnych i iglic drzew. Podoba mi się. 2005-05-17 22:01:35 - ja apel w obronie: masz dobrze ustawione lusterka- odbija ci się rzeczywistość i wcale nie prawda, że martwa jak mi tu wciska fink. uwaga tylko jedna malutka żeby oprócz rejestrowania była także myśl...więcej myśli 2005-05-17 21:47:57 - fink napisze Ci że się zrobiłeś statyczny jak na podróżownika. I że wypada ja wiem zmienić słownictwo, wrócić do pokoju? W pokoju było jakby lepiej, może swobodniej czujesz się w łóżku?
memorabilia
migasz się język ciała nadużywany drętwieje nim zdążysz wyrzucić z siebie puch rozpylając głoski spójrz na to z innej strony jak korytarz przez judasza spowiadający tych domowników
którzy już podwinęli nogawki oknom za nimi bawiące się dzieci depilują trawnik staruszek o twarzy zmarszczonej jak skórka pieczonych jabłek przesypuje ich odbicia w kalejdoskopie
oczu bezwolnie głaszcząc po brzuchu ciężarną sukę-przybłędę jakby była prawdziwą kobietą ziarenka w jego źrenicach nie są tym piaskiem gdzie krzyżyk odnaleziony wśród innych figurek
uzmysłowił że łatwiej osiąść z pustką otwartych ust na mieliznach milczenia niż wydawać się sobie przy śniadaniu gdy jemy przysmak z dzieciństwa chleb z masłem i odrobiną cukru tą białą śmiercią
na czarne godziny dnia który rozpoczniemy podpisując się ściegiem kroków na ścieżce do przystanku gdzie w deszcz chowają się wszyscy pod dach z trzech drzew i wietrznie
trwa ospała warta traw
kabacki dukt deszcz zaczyna zacinać o pomięty asfalt igły kropel opadają na płyty chodnika słychać trzaski jak na pamiętnych winylach z tonpressu w ogródkach wiatr unosi parasole meduzy z brezentu falujące na powierzchni powietrza wyjątkowo zimny maj wpuścił sondy chłodu głęboko w nasze wnętrza ciasno zawinięte w puchowe ciasto kurtek
siedzimy w naleśnikarni gdzie właśnie siadło ogrzewanie wszyscy gorączkowo zakładają się czyj jest ten pies uwiązany do słupa ze znakiem zakaz postoju nikt nie obstawiał otyłej kobiety z dzieckiem niosącym za nią siatki z zakupami przez plac budowy który właśnie opuściły żurawie rozejdziemy się po zmroku bo nocą łatwiej pójść na całość przy wejściu do metra pierwsze truskawki jeszcze nie idą
Komentarze: 2005-07-04 20:02:36 - Odul bardzo przyziemne... codzienne... szare .... jednak nie w sensie negaytwnym... przestrzen wrecz plynie... a ty swoimi literkami upychasz w te przestrzen, jak zaczelam tak do truskawek ktore nie ida.. dojsc musialam... albo raczej.. chcialam... no no mila niespodzianke mi sprawiles... 2005-06-02 16:31:31 - fink no widzę widzę te detale, ale jakoś tak jakoś no nie wiem, zabiore się w końcu do tego tomiku, napisze coś, niech sie tylko uspokoi we mnie i poza mną 2005-05-30 19:55:58 - Christine -czytelniczka Mnie się podoba ten styl i jego spójność. Czytelniczka :) 2005-05-30 19:17:45 - Mariusz Appel "memorabiliach" (nie "łyka" trójkątnych nawiasów?) 2005-05-30 19:16:18 - Mariusz Appel errata: cały ciąg w oczywiście (bo zjadło) 2005-05-30 19:14:29 - Mariusz Appel Myślę Karolu, że w [kocich łbach] także się powtarzałem, ale z jakichś powodów tamto powtarzanie bardziej Ci odpowiadało; wydaje mi sie też, że ucieka Twojej uwadze całkowicie warstwa słowna tych nowych tekstów: spójrz np. jakim pieknym asonansem jest zestaw ciasno/ciasto (i do tego jeszcze zrymowany przymiotnik z rzeczownikiem!) a w cały ciąg: deszcz/dach/trzech/drzew albo trwa/warta/traw; i w ogóle myślę, że to nie jest powtarzanie się tylko spójność: napisać trzy książki utrzymane w tej samej poetyce - to jest powtarzać się (mar.a.) 2005-05-30 16:44:36 - fink wykombinuj coś appel, apeluje! bo to się robi powtarzane, zaczynasz sie powtarzać, zaskocz, wyrusz w nowe tereny ale może i nie wyłaź za łóżko, bo ty dobry w łóżku jesteś, w nocy, jak spać nie możesz. Przywoluje Appel! a ja Ci jeszcze napisze, tomik czeka, i ja czekam na tomik, wszystko w swoim czasie
Droga krajowa nr 94
musiał się zdarzyć w jakąś godzinę po tym jak słońce stanęło na krawędzi pól i dopalił się lont horyzontu znaki intonowały ostrzegawczy refren coraz mniej wyraźnie
samochód pozbawiony długich ścinał zakręty w końcu skosił rowerzystę z tak bladą cerą nie mógł mieć w sobie dość światła by zasygnalizować w porę własną obecność
w kamerach reflektorów karuzela szprych brokat krwi na zjechanych semperitach błotniku porcelanie oblodzonej jezdni i kryształki szyby na pamiątkę głęboko w głowie
Komentarze: 2005-06-18 14:17:53 - fink O właśnie tak. Tak jest git. Język wyszedł na wierzch, bardzo fajnie te słowa zwracają sie ku sobie, jest kilka atrakcyjnych par, zestawień (karuzela szprych brokat krwi - to perełka)
Pozdrawiam Mariusz |