MARTA CHYŁA
PANNA COTTA
Trzeba mieć kasy, dużo kasy, powiedziała. Jestem nastawiona na sukces, będę mieć pieniądze, ja nie mogę bez pieniędzy. Wepchnęła do ust ostatni kęs gofra z bitą śmietaną i łyżkę panna cotty. Bez pieniędzy mnie trzęsie, powiedziała z pełnymi ustami. Poprawiła okulary przeciwsłoneczne w dużych, białych, plastikowych oprawkach. Audrey Hepburn z Warszawy. Poczekałam, aż wreszcie zamilknie albo przełknie.
Lepiej, jak pieniądze są środkiem, a nie celem, zabrzmiałam jak chińskie ciastko. Na stoliku usiadła gołębica i zaczęła się nam przyglądać.
Gołębie mają nieco mniejsze pole widzenia, niż koń. Na jednej stronie internetowej wyczytałam, że osadzenie ich oczu pozwala na przekroczenie 360. stopni. Widzą coś poza rzeczywistością? Z kolei warszawska Audrey Hepburn ma pole widzenia jak jednooki chomik.
Gołębica zjadła jej panna cottę, podniosła skrzydło, wzywając kelnerkę i zamówiła następną.
Audrey zmarła na raka jelita i została pochowana w Tolochenaz w Szwajcarii.
Naprawdę, bardzo ładny pomnik. |