topniała już tylko w upalne dni
coraz lżejsza mieściła się w starej sukience sprzed matury
próbowała zrozumieć...
przez pryzmat ślepego zaułku — podglądała sny
a stary pled zmarłej babci wciąż zasłaniał przyszłość
codziennie nakładając perukę
głaskała resztki cienkich włosów
liczyła — dni — wyrywając kolejne kartki z kalendarza
od dawna nie patrzyła w lustro
odbicie odkrywało boleśniejszą prawdę
czasem pokrzepiało złudną nadzieją
— więc może lepiej zasłonić je czarną chustą
by przyzwyczajać się do czerni?
letnimi wieczorami przesiadywała w ogrodzie
— na ławce pod skrzywioną jabłonią
z ledwie widocznym uśmiechem
sumowała resztki owoców — jakie było jeszcze w stanie wydać stare drzewo
kiedy topnienie ustanie nadejdzie jesień
wiatr przewróci pustą ławkę
liście ułożą żałobny wieniec |