bo tylko wtedy, kiedy nikt nie widzi
możemy być sobą
chodzę pomiędzy drzewami codziennych spraw
rozdzieram skórę na gałęziach
i wargi od robaczywych owoców
palący sok spojrzeń spływa po przegubach
kwaśność
ogarnia mnie
wszystkie kubki smakowe
umysłu
gorzkość zatrutych jagód
mam pełne jej usta
brzuch oczy
żyły
obrósł mnie las
zalepił muchami
Las Dzisiaj
Las Jutro
Las Ludność
Las Robota
Las Głupota
Las Ja Tu Nie Chcę Być
Poezja
jest czerwoną wiewiórką
której rzucam orzecha
siedzę na pniu w lesie
i próbuję ją oswoić
przywołać
ten ognisty rudy ogon
pląsa pomiędzy drzewami
daje nura w gąszcz
w ciemną zieleń lasu
burą, zepsutą
jak ropa
źrenicami myśli pamiętam
jej miękkie zwierzęce łapki
Las Ignorancja połknął ją
|