już dawno moje motyle skrzydła
rozsypały się
starły pomiędzy kciukiem i wskazującym
twoim
spocona wsiadam do taksówki
moja skóra przezroczysta po nocy
w popularnym wrocławskim klubie
skupia taksówkarza
na czymś innym niż podyktowany kurs
jedziemy
w milczeniu
elektryzującym nas obojga
moja koronkowa bielizna
czuję
jak obciera się
o wnętrze wilgotnych ud
postanawiam zapalić papierosa
żeby zająć czymś
zaślinione od potu dłonie
i strącam
popiół
pomiędzy nogi
widzę szczeciniastą twarz taksówkarza
w przedniej szybie
nie jedziemy do domu
ale
do piekła
|