na palcach, powoli
wchodzą w dzień
zmęczeni ludzie
mięśnie zgrzytają
pod karoserią ciał
ciężko poruszają się, ale tak czujnie
ludzkie czołgi
ludzie
jakby szli na wojnę
jakby dzień raził niebezpieczeństwem
pochylają się, obciążeni żelastwem skór
a dookoła fotoreporterzy
podbiegają z aparatami, przyglądają się
wścibscy, żądni krwi
przechodnie
powoli wchodzą w dzień
rozwieszeni na rusztowaniach własnych kości
a tamci podbiegają
wzrokiem
ściągają ich na ziemię, przydeptują
świecą słońcem w oczy
karzą się czołgać, żałować
odpowiadać
bić w pierś, mieć kaca
a słońce
bagnetami promieni
bawi się w najlepsze
powoli, na palcach
zamknięci w sobie, żeby nikt nie usłyszał
szelestu krwi
wchodzą w dzień jakby szli na wojnę
i muszą walczyć, najpierw ze spojrzeniami
potem z całą resztą
|