od pięciu lat żyję w ścianie
odżywiam się tynkiem
i drobnym piaskiem
nikt nie zauważył, że tu jestem
i jest mi dobrze
przylgnęłam
bezszelestnie
do otwartej piersi
BETONU
kamienne oczy zahipnotyzowały mnie
zaprosiły
stałam rozprężona
przed wielkim popielatym niebem
rozebrałam się do szelestu
KRWI
weszłam w ścianę
jak w ziemię
do ostatniej kropli
od 5 lat żyję w ścianie
odżywiam się tynkiem
i historią drewnianej lalki
pod łóżkiem w pustym pokoju
zamieszkuję statek kosmiczny
stalową przestrzeń
która własnym ciałem ogrzewa mnie
gdzieś obok układ planet
wśród nich Mars i Wenus
w negatywie
mam poczucie
WYTCHNIENIA
w plastycznym ziarnistym WNĘTRZU
koszmarnego pomnika
przyklejona jak mniszka
do chłodnego plastra
cienia
usypiam
snem Titanica na dnie oceanu
czasem jeszcze przypominam
przekrwiony pęcherz
w skalnej bryle czujnie
obracający się
oko Cyklopa
nawet za 100 lat
pod tapetą w kwiaty
zachowa się mój prywatny sarkofag
do którego O PÓŁNOCY
srebrnymi rurkami
wtłoczę POKARM