słyszę mój krzyk
metalowy brzęk kluczy
słyszę twoją obecność
szelest krwi w arteriach
biegnących pomiędzy poszczególnymi kaflami podłóg i ścian
palce wędrują po białych klawiszach fortepianu
słyszę twój dotyk, jak muzykę
oślepłego wirtuoza
słyszę krzyk poezji
wirującej w ciemnościach
otrzepującej się z wosku
rozwrzeszczanej władczej świecy
słyszę kroki potwora, który
jest tuż
przy mózgu
metalowy brzęk kluczy…
i
mój jęk
a potem już nic nie słyszę
tylko on
słyszy
i rzeźbi w obszernej przestrzeni
cierpienia
grafikę
swojego autoportretu
bawiąc się w berka z lustrem
jak Rembrandt
|