najeżone tęsknotą pelargonii
za pocałunkami horyzontu
za lepszym światem po drugiej stronie chmur
odprowadzają jaskółki goryczą bezsilności
rwą się myślami w ich kierunku
do smugi słońca
pozłacającej ptakom skrzydła w oddali
okrywającej tajemnicą wszystko w głębi nieba
tyle w nich rozpaczy ile w młodych
skrępowanych koniach
tyle w nich życia na ile pozwalają odlane
z betonu uprzęże
wyścielone na pocieszenie marnymi ogrodami
wspominają rajskie zdolności Semiramidy
i jej miłość
wszystko co im pozostało
to garść ziemi
w skamieniałych z zimna dłoniach
i szorstkie łzy deszczu w przekrwionych od
wypatrywania oczach
i koty, które wcale nie potrzebują towarzystwa
|