w tym pomniku
wzniesionym z komunistycznego betonu
w tym pomniku ocieplonym
jałowym styropianem
pomiędzy balkonami na których marzną pelargonie
i przewrócone letnie krzesła
w tym pomniku w którym notorycznie zepsuta
winda nie pozwala dotrzeć pod
inne niż najbliższe drzwi
własne drzwi
w którym jest zsyp śmieci
a osiedlowe żule oddają mocz
i przepalają przyciski na domofonie
odcinając nas od reszty świata
w tym pomniku mamy żyć
mijając się codziennie z workami swoich śmieci
pozdrawiamy się niemym podejrzeniem
o wykręconą żarówkę
w ciemnych arteriach betonu
rozbijamy głowy jak ćmy
tracimy skrzydła
ukrywamy się
po kątach
w pulsujących kroplach
opłaconego światła
a na naszych balkonach
jak na twarzach i dłoniach umierają
barwy
w tym pomniku
w jego porysowanych oczach
poplamionych deszczem źrenicach
pokłutych od wewnątrz naszymi palcami
przeczekujemy siebie nawzajem
oplątani zasłonami rzęs
jego przerażonego spojrzenia
w jego tkankach
mięśniach, ścięgnach, komórkach
testujemy życie
budzimy się, zasypiamy
i uciekamy w głąb jego duszy
do piwnic
przed naszymi wojnami
|