chwila jest
skurczem źrenic
jadowitym jak
syk węża
piruet światła
spazm ekshibicjonizmu
w oczach
nie patrzmy na siebie
przez chwilę
dopiero wieczorem, w miękkiej sierści
poza zgrzytem świateł
wykąpmy się w źrenicach
aksamitnego morza czerni
w kruczych włosach wszechświata
w pęknięciach ziemi
w spokoju nocnych jaskiń
wykorzystajmy czas zanim
dzień zmrozi powietrze
i zamiast dotyków
zamiast opuszków palców
włożymy łyżwy
do drapania
do rysowania
w lodzie
w skórze
w przepaściach horyzontów
do których droga za dnia
wyjątkowo dobrze oświetlona
|