czy można kochać po wschodzie
kiedy wypędzone na ulice słońce
w krwawym pióropuszu na głowie i brzuchu
z tętnem strachu w oczach
jak bezdomny pies
stoi na placu, chłodnym
mokrym
brudnym
nagie
czy można kochać
kiedy grzmot tramwajów
zagłusza szept
kiedy czeka
rozedrgane coraz bardziej słońce
aż dopadną
go białe dłonie
rozszarpią i rozmarzą na ulicach
ścianach budynków
oknach biur i mieszkań
w oczach przechodniów
wokół pomnika papieża na placu
czy można kochać po wschodzie
kiedy na placu dzieje się zbrodnia
dzieje się w moich oczach
kiedy na nią patrzę ?
można odwrócić się
przymknąć oczy, żeby jaskrawość rozrywanych
tkanek nie zakłuła w źrenice
można zamknąć się w wagonie tramwaju
wewnątrz rozmów, za zapaćkaną
szybą zagłuszającą wyrazistość światła
w miękkiej rękawiczce, żeby nie zostawić
odcisków palców
Ale
Pod lodem ciągle oddychają ryby.
jeszcze walczy o powrót do domu
parzy rwące je ręce
jego ból jak karmel wlewa się
przez zaciągnięte jeszcze żaluzje
do głodnych żołądków mieszkań
stoję na przystanku
z innymi w okularach przeciwsłonecznych
i zastanawiam się czy można
kochać w takim stanie ?
jego krew jak stopniały miód
rozlewa się nad naszymi głowami
zalepia włosy
rozgrzewa instynkty
obojętni, źli lub zahipnotyzowani
odwracamy głowy, mrużymy oczy
albo rozsmarowujemy ją na
białych brzuchach i przedramionach
czy można kochać po wschodzie
kiedy tak bardzo się zmieniamy ?
|