smutne, chude kobiety
gestykulują, wyciągają długie, blade szyje
szare twarze, które ukrywały przed
pazernością (czułością?) słońca
patykowate członki rozczapierzają
histerycznie
stare kobiety z zaciśniętymi ustami
nabrzmiałymi żyłami, piłującymi oczami, intensywnym
zapachem przemijania
staroświeckiego „być może”
wybiegają w noc
której gęsta sierść zagłusza klaskanie białych stóp
żal mi ich
budzę się w środku nocy i patrzę na nie
jak dryfują po balkonie
na obłupanym okręcie gipsowej donicy
wychylają się niebezpiecznie
zimne powietrze otumania krew w żyłach
a one tylko w nocnych koszulach
krzyczą przez fioletowe wargi
coś krzyczą w noc
jak duchy
pensjonariuszki zakładu psychiatrycznego
albo starcy
|