noc przechytrzyła dzień
jak łasiczka niezgrabne dłonie
prześlizguje się pomiędzy blokami
węszy
znajduje szparę
i jest już na klatce schodowej
drwiąc z domofonu
na klatce schodowej
pełno
jej czarnego futerka
zwierzęcego zapachu
kiedy wychodzę
wieczorem
po papierosy
mijamy się przy windzie
obwąchuje mnie chłodnym nosem
żeby trafić bezbłędnie tam
dokąd ja wrócę
|