powiedz za czym tęsknisz mój van Goghu zamyślony pośród kwiatów wcielasz się w Boga i rozdajesz im żółte uśmiechy zgięte kręgosłupy
powiedz za czym tęsknisz, czego szukasz pośród barw
o czym myśli opadająca głowa słonecznika
o czym ty myślisz obdzielając życiem
w muzeum w Amsterdamie, na żółtym tle martwa natura z irysami czy tam teraz mieszkasz?
łzy irysów wyciekają z żółtego wazonu jak ze zmęczonego, przeciążonego oka
odbiegasz pomimo obramowań wydostajesz się strumieniami nie ujarzmionej farby za czym tęsknisz samotny za prowansalskim ukojeniem?
mój van Goghu, który ślesz do mnie pocztówki swej poezji, świergot ptaków z odległego świata zatrzymany przed skonaniem
poeto okaleczony złym czasem, który cię spłodził wyznaj gdzie jesteś, gdzie twój pokój, krzesło nim jeszcze mogę spróbować być twoją przestrzenią, nie tylko umysłową Prowansją zieloną
w krótkich listach, jak w gotyckich oknach widzę ciebie przez witraż słów, prześwitujesz pocięty
jak Vincent odizolowany w nie zdiagnozowanej chorobie, chcesz szkicować myśli wypełniać słońcem zapamiętanym z młodości konserwowanej efektem twojej późniejszej sztuki
przyjdź z wierszem kolejnym albo podaj adres na odwrocie czy mam cię po muzeach szukać? tam przecież wszyscy są martwi
|