nie kieruje się logiką
tylko zaborczością myśli
szaleństwem uczuć…
opętaniem chwili
w bawełnianym kaftanie wolności
ze związanymi z tyłu
albo z przodu – co za różnica
rękami
wychodzę jej naprzeciw
i daję się wychłostać
zbrukać
kiedy pluje na mnie
krwią wściekłych oczu
i daję krok wstecz
kiedy jej palce rozczapierzają się
w moim mózgu
który wyjęła z rozłupanej czaszki
kiedy wsiąka we mnie
jadowity język przebiegłości
jej obecności
miłości wyniszczającej
pancerz mojej stabilności
udającej życie
kiedy…
padam na miękkie kolana
i twarzą wyjadam brud
spod jej paznokci
tatuuję – nie inicjały
a całe treści
imion, które przygotowała dla mnie
NOŻEM
kroję na sobie kilometrowe zdania
wierszy
całe autostrady przepaści
|