przechodziły pod naszymi oknami prostytutki
za każdym razem wybiegałeś im naprzeciw
wystrojony w czarne lakierki, całą swoja pensję
i wyobraźnię
za każdym razem
pakowałam ci kanapki na drogę
i prałam spodnie po powrocie
aż kiedyś, gdy znów pod oknami
przepływały prostytutki
balansując pysznymi biodrami
jak burtami statków
z włosami które zawarły diabelski
pakt z wiatrem
poderwałeś się i
opadłeś na swój fotel przed telewizorem
bo nie miał kto cię odprowadzić do
drzwi
ja szłam wśród nich
|