Jej też nie jest łatwo otumaniona jak po psychotropach pokłada się
jej czysta lśniąca skóra nabiera odcieni szarości jak porysowana politura pęka i łuszczy się niczym skóra węża spod której nie wykluje się nowe różowe życie
Prędzej czy później wyląduje w błocie w białej koronkowej bieliźnie
Na oczach wszystkich stopi się jej resztka poczucia pewności siebie
I będą ją wszyscy przeklinać za to, że pokazała się publicznie w takim stanie
Obrzucona piaskiem, osolona epitetami nie przepuszczona przez żaden próg
oklaskiwana po śmierci
najbardzej samotna ze wszystkich pór roku
|