zwariowany księżyc, trochę odużony,
zaczepiał dziewczynę, co wracała rano,
ściągał jej pończoszki, podnosił sukienkę,
pląsając całował okrągłe kolana.
zwariowany księżyc, stanął pod schodami,
zawył do dziewczyny, upadł na kolana,
czym ja ci zawrócę, w głowie moja panno,
czym ja cie przekupię, oj da dana, dana. |