Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Mateusz Kurowski

Akt twórczy

Migotliwe światło lekko zardzewiałej lampy ledwo oświetlało stojący w centrum pomieszczenia stół. Wszystko poza zaścielonym na biało meblem skrywał cień. Martwą ciszę panującą w pomieszczeniu zaburzyło skrzypnięcie mosiężnych drzwi i odgłos kroków. Z mroku wynurzył się siwy, zgarbiony mężczyzna ubrany w czerwone, powłóczyste szaty. Gdy tylko twarz jego pojawiła się w granicy światła, można było dostrzec olbrzymie cierpienie odmalowane na jego twarzy. Ciężkie, zatęchłe powietrzne sprawiało, że momentalnie poczuł się strasznie słabo. Wiedział jednak, że musi skończyć to, co rozpoczął. Miał swoje obowiązki.

Minął stół przejeżdżając po białym obrusie trzęsącymi się palcami i zniknął w mroku po drugiej stronie pomieszczenia. Po chwili do odbijającego się echem od ścian odgłosu kroków dołączył zgrzyt metalu ocieranego o metal. Najpierw z ciemności wyłoniła się zgarbiona sylwetka. Starzec ciągnął za sobą powieszony na haku kawał mięsa. Zaczepione gdzieś pod sufitem szyny przestały skrzypieć, gdy dotarli nad mebel. Jednym szybkim ruchem starzec umieścił przedmiot na obrusie.

Uderzenie o blat otwarło zakrzepłe krwawe płaty i powietrze momentalnie wypełniło się odorem krwi. Mężczyzna obszedł kilka razy stół dokładnie przyglądając się obiektowi. Upewnił się, że nadal jest ciepły. Pod palcami wyczuł także delikatne pulsowanie. Uśmiechając się krzywo zniknął ponownie w mroku.

A obrus nasiąkał szkarłatem.

W pomieszczeniu rozległ się delikatny szmer. Tym razem starzec pchał przed sobą topornie wykonane, drewniane taczki. Postawił je tuż przy stole i odetchnął głęboko, ocierając przy tym spocone czoło. Długo przyglądał się ich zawartości, zanim zdecydował się coś wybrać. W końcu wyciągnął podłużny fragment mięsa, zgięty lekko w połowie. Położył go tuż przy pierwszym i odszukał następne. Każdy element układanki, jakby na złość wybuchał posoką, przy spotkaniu z blatem. Wszystkie, jak żywe, emanowały ciepłem. Zapach nieschnącej krwi przyprawiał o zawroty głowy. Gdy wyciągnął czwarty i sięgnął do kieszeni zaklął cicho. Rozejrzał się po pomieszczeniu i po chwili zniknął w mroku. Zaskrzypiały mosiężne drzwi.

Po paru minutach znowu rozległ się zgrzyt. Starzec pojawił się ponownie, tym razem niosąc w jednej ręce zestaw mocnych nici i igieł. W drugiej trzymał zaczętą butelkę wódki. Nie mógł wytrzymać przeszywającego go dogłębnie odoru krwi. Gdy dotarł do stołu, pociągnął dwa solidne łyki i odstawił szkło na posadzkę. Musiał sobie ulżyć.

Gdy tylko, postrzegany przez niego jako boski, płyn dotarł do krwioobiegu, poczuł się trochę lepiej. Sięgnął po jedną z większych igieł i zaczął nawlekać na nią nić. Nim mu się udało, krew całkiem przesiąkła przez obrus i zaczęła kapać na kamienną posadzkę.

W końcu zabrał się do szycia. Regularne uderzenia ciężkich kropel o podłogę wyznaczały mu rytm. Co jakiś czas, nie mogąc ścierpieć posoki na dłoniach, wcierał ją w swoje szaty. Gdy zabrał się za ostatni element, zatrzymał się jednak. Czuł, że coś jest nie tak. Dopiero teraz dotarło do niego, że znikło całe ciepło, które wyczuł wcześniej. Każdy dotyk leżącego na blacie mięsa niepokojąco chłodził strudzone ręce mężczyzny. Cała jego praca była już zaprzepaszczona.

Sięgnął po stojącą na posadzce butelkę i zaczął pić. Najpierw powoli, jednak z każdym łykiem nabierał tempa. W końcu zaczął lać w siebie płyn tak szybko, że jego stróżki zaczęły znaczyć mu strudzoną twarz. Gdy w końcu ujrzał dno, cisnął butelką w ciemność. Rozległ się trzask tłuczonego szkła. Jednak już go nie słyszał. Leżał nieprzytomny na zimnej posadzce, w schnącej krwi swojego nieudanego dzieła.

Owy starzec był bogiem. Kolejny raz próbował stworzyć człowieka.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur