w ziemię. Kości obrosłe mięsem, nieświadomym, że już
wystygło i rozpoczął się proces rozkładu. Rzucone niczym
wyzwanie, porzucone jak skrupuły, wyrzucone na śmietnik
historii. Rzucone w ziemię, która je przyjęła. Nie jako hołd,
ofiarę, zniewagę - ale tylko i wyłącznie nawóz. Bowiem
nie znała tych śmiesznie wzniosłych pojęć, tak do gruntu
obcych jej naturze. Przyjęła jako pewnik, to, co nieświadomi
rzeczywistych kolei losu poczytywali za śmiertelny hazard.
|