Lublin – wieczne peryferia zieleń wysącza się z betonu
i jesteśmy na polach
śpiew świerszczy i okrzyki osiedlowców szum wiatru i szum samochodów ulicy równie bliskiej co odległej
blask księżyca i klatek schodowych
wieczne peryferia w oczach siedzącego w kurzu w wędrówkach młodych do nikąd i w staniu po nic w cieniu karłowatych lip w mroku bram wiecznie spóźnionych autobusach