krzycz
bo pochodnią stałeś się w moich dłoniach
spopielony język łaknie kropli
i w konwulsjach owija się wokół stóp
pieszczotą odbierasz każdy raz
liczącz ślady paznokci
twój jęk w skowyt zmieniam
kneblując usta przedsionkiem raju
przykuty własnymi pragnieniami
na usługach instynktu przetrwania
krzycz
bo to ja cię zdobyłam |