Książka jest mniejsza od dłoni. Tej samej, która dotyka twarzy kogoś bliskiego. Tej samej, która osłania wzrok przed oślepiającym słońcem.
"W zgięciu mojej dłoni
co rano czarne plamy"
"Widzę"-mówimy. Kwiat, most, rzeka żyją w naszych oczach.Czasem jednak bywa jakoś nieswojo. Przystajemy, oglądamy się za siebie, mrużymy powieki.
"Obserwuje nas
kwitnące oko balkonu"
Tak, to znajome zdziwienie. Nie jesteśmy sami. A jeśli tak, to trzeba się uczyć. Trzeba się uczyć niemej rozmowy."Pod takim spojrzeniem drzewa"
"Jesteś dla mnie jak słońce
dla niebieskiej planety"
Życiodajnie bliskie i przerażająco odległe. Pieszczota jest także drogą. Bolesne słowo, pochopna myśl- galaktyczne otchłanie.
"bo nie potrafisz wykrzyczeć
przez sen
abym została"
Tak, mamy problem z odległością. W spojrzeniach brakuje wpatrzeń. Wiele pozdrowień, niewiele rozmów. Trudno umówić miejsce i porę.
"Odwołujesz spotkania
z sobą oczekiwanym"
Szybkie łącza, szybkie więzi.
"Żeby się szybko dotknąć
jak ołówek dotyka papier"
Astronomia to także sztuka skracania odległości. Widzieliście kiedyś twarz naukowca świeżo rozświetloną odkryciem? Rozmawialiście z fizykiem, który właśnie dotknął liczbą coś niedostępnego ludzkiemu oku?
"Ta spadająca gwiazda
świeciła miliony lat
niezauważalnie"
Książka jest mniejsza od dłoni. Słowa są zamyślone i tęskne, dryfują od paznokcia do planety, zaczepiają księżyc i anioła z kieliszkiem porto. Opowiadają o pokrewieństwie człowieka, kropli rosy i wygasłej gwiazdy. Ktoś napisał:
"zasypiamy
z jedną reką pod głową
a z drugą w kopcu planet"
Zbieracze planet są bardzo samotni.
_________________________________
Joanna Roś
Zbieracze planet
Kraków 2012
joanna.katarzyna.ros@gmail.com
Patryk Hermus
|