Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

PAWEŁ BERNACKI

Niedokończony portret jej - o książce Aleksandry Słowik

Niedokończony portret jej

            Zaułek Wydawniczy „Pomyłka” po raz kolejny mnie zaskoczył. Po pięknie wydanej i naprawdę dobrej książce Cezarego Sikorskiego W drodze z Daulis do Delf, wydawnictwo to przysłało mi swoją kolejną pozycję –Jednoczęściowy wierzchni strój kobiecy Aleksandry Słowik. Tomik to zupełnie inny, niż wspomniany zbiór Sikorskiego. Z jednej strony równie kunsztownie wydany i ilustrowany, z drugiej całkowicie odmienny od niego treściowo. O ile w przypadku Drogi z Daulis do Delf mieliśmy do czynienia z poezją intelektualną, obficie czerpiącą z bogatego dorobku kultury śródziemnomorskiej, szczególnie starogreckiej, przypominającą liryki Zbigniewa Herberta; o tyle Aleksandra Słowik zabiera swoich czytelników w subtelny świat kobiecych emocji. Bohaterka jej wierszy to kobieta, bardzo zmysłowa, ciągle poszukująca swojego miejsca w świecie, bojąca się pełnego odsłonięcia, a jednocześnie o nim marząca. To kobieta, która potrafi zafascynować. Dlatego też, warto przyjrzeć się jej bliżej.

            Z pierwszych wierszy tomiku, można by sądzić, że ich bohaterka to przecięta kobieta, która klei pęknięcia i pierogi na obiad/ ogrzewa prześcieradła i jest bardzo użyteczna. Typowa święta codzienności, heroina dnia powszedniego. To jednak tylko początek drogi. Okazuje się bowiem, że w tym uosobieniu przeciętności odzywa się ogromna wrażliwość, potężne emocje, potrafiące i wywołany wspomnieniami strach przed nimi. Przed utratą kontroli, mogącą spowodować obnażenie się, zarówno fizyczne, jak i emocjonalne. Powiada podmiot wiersza Na zewnątrz i w środku: Odsłonić się, to jakby obciąć zbyt krótko włosy/przy skórze tylko kora/ miejsce dla wycieczek chłopięcych scyzoryków. Scyzoryków, które zostawiają na korze ślad i jednocześnie zadają ból, rany. Kobieta odsłonięta, to w tej poezji kobieta bezbronna, zdana na łaskę lub niełaskę mężczyzny. Stąd u niej tak duży strach przed zaufaniem,  burzliwym uczuciem. To w rzeczywistości lęk przed bezbronnością i zranieniem. W końcu Najdroższe jest imię/ klejnot/ w ukryciu/ bo nazwać – odgadnąć/a poznać prawdę – być. Mimo tego strachu bohaterka poezji Słowik czeka na swojego egzegetę. Woła: Więc nazwij/ Jak Adam nazywał zwierzęta/ imieniem oznacz swoją zgodę na mnie. Potrzebuje mężczyzny, który dopełni jej niedokończony portret, jej istnienie. Sprawi, że koło w końcu się zamknie, rozdarte elementy, paradoksy ponownie stworzą jednię. Ten jednak się nie pojawia.

            Zawód przynosi jej religia – zwycięstwa mężczyzn/ zbędne bohaterstwo. Mało tego, jest zdesperowana do tego stopnia, że pragnie mieć swojego Judasza. Wszak Judasz/ jeśli był zdrajcą/ najpierw kochał/ to dużo.  Owa miłość Iskarioty to jednak zbyt małe pocieszenie. Zresztą, mam wrażenie, że tej kobiecie znacznie bliżej do pogaństwa niż chrześcijaństwa. Bardzo mocno wyczuwalna jest jej łączność z ziemią i naturą. Nie przypadkowo przecież nazywa się zwierzęciem, które Adam winien nazwać, nie bez powodu także w jednym z cytowanych wierszy porównuje się do drzewa. Ona także ma zapuściła korzenie głęboko w ziemię, jest z nią połączona, czuje jej rytm. Przypomina mi to fragment przepięknego, erotycznego poematu Tadeusza Peipera Na plaży. Pisał w nim twórca awangardy krakowskiej opisując akt seksualny: ona czuła się kawałkiem tej ziemi na której leżała/on nie, on miał tu tylko jeszcze jedno łoże/ ona pogrążyła się we wszystko i wszystkiego stała się cząstką/ on nie, on w to się pogrążył, z czego w swe dzieło wyskoczy.  Innym skojarzeniem były sceny miłosne z genialnej powieści Ernesta Hemingwaya Komu bije dzwon, kiedy to pod Marią poruszyła się ziemia.  U Słowik jest podobnie – kobieta to ziemia, mężczyzna to gość, który pojawia się i znika.

Ta właśnie zależność między kobiecym marzeniem o stałości a męską przygodnością zdaje się przebiegać przez cały tomik, wypełniać go. Ona jest Gają i czeka na swego Uranosa, tego, który dopełni jej portret. Ten jednak nie nadchodzi. Zamiast niego pojawiają się tylko kolejni goście, ci mający u niej jeszcze jedno łoże. Mimo zawodów kobieta wciąż czeka. Boi się coraz bardziej i z jeszcze większą niecierpliwością czeka. Spirala się nakręca i wciąga, fascynuje…  Trzeba tylko pozwolić się porwać tym urokliwym, kobiecym marzeniom o stałości, lękom przed kolejną klęską i kolejnym próbom. Ja dałem i na miły Bóg – nie żałuję.

Na koniec zaś pozwolę sobie na osobistą wycieczkę. W zamykającym tomik wierszu powiada podmiot: Zostało mi na koniec coś jeszcze do zrobienia./ Muszę znaleźć poetę, który mnie odczyta;. Cóż Pani Aleksandro, napisałem zbyt mało dobrych wierszy, by mienić się poetą, wrodzona zaś miłość do lirycznych niedopowiedzeń nie pozwoliłaby mi choć na próbę zerwania z Pani wszystkich zasłon, natomiast jako krytyk, ale i zwyczajny czytelnik, z nieskrywaną przyjemnością będę próbował odczytywać Pani wiersze. Warto.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur