Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

PAWEŁ BERNACKI

Pomiędzy dłoń a ręka – o "Geometrii wody" Sławomira Kuźnickiego


            Czym jest geometria wody? Jaką ją określić? Wszak mamy tu do czynienia z typowym oksymoronem – woda nie jest ciałem stałym, bez przerwy zmienia kształt, raczej dopasowuje do formy, niż posiada własną; nie jest możliwe więc jej zmierzenie, obliczenie obwodu, czy pola.  Wydaje się jednak, że Sławomir Kuźnicki wcale nie dąży do matematycznego czy fizycznego poznania owej cieczy. W jego Geometrii wody staje się ona obsesją, czymś co wypełnia cały tomik, jest nie tyle jego myślą przewodnią, co treścią, miąższem, w którym zawieszone są wiersze. Spróbujmy ją skonkretyzować.

            Poza tytułem woda ( nie dosłownie) pojawia się w motcie tomiku, którym jest fragment dialogu Banka z mordercami z Makbeta Wiliama Szekspira: -It will be rain to-night/- let it come down. Mamy więc do czynienia z deszczem – cyrkulacją wody, która paruje z ziemi, by ponownie na nią spaść zamykając jeden cykl i równolegle otwierając drugi. Staje się więc woda symbolem powtarzalności, unaocznieniem słynnego hasła Heraklita panta rei. Wszystko płynie, zmienia się, a jednocześnie powiela się pewien ogólny szkielet – forma, którą wypełnia ciągle poruszająca się woda.  Ważna wydaje się być także sytuacja, dla której tłem jest padający deszcz – morderstwo Banka. Woda jest niejako niemym świadkiem zbrodni, jej tłem,  miąższem, w którym zawieszeni są ludzie i ich tragedie.

         Woda także wypełnia ludzkie ciało. Powiada podmiot Geometrii wody: nigdy nie zapomnę smaku wody/ kranówy którą piliśmy łapczywie/ w podstawówce po każdej skończonej/ lekcji wuefu było w niej wszystko to/ czego wtedy potrzebowaliśmy oraz w innym wierszu: dam ci miejsce w sobie żeby nie/ było już więcej miejsca we mnie/ ty bądź moją treścią i wodą. To zestawienie treści i wody zdaje się tu być kluczowe. Woda jest treścią, ale treścią naddaną, nie niezbędną, to taka woda słów zakrywająca istotę rzeczy, będąca przestrzenią rozdzielającą sprawy ważne, podstawowe, swoistą zawiesiną, w której te się unoszą, a raczej dryfują. Dlatego też na początku było owo/ a owo było u godota. Już więc nie Słowo – biblijna siła kreacyjna, boskie tchnienie, logos, ale jakieś nieokreślone owo, coś, co należy do Godota, na którego jak wiadomo bezskutecznie czekali Estragon i Vladimir – bohaterowie słynnego dramatu Samuela Becketta.

Podmiot liryczny Geometrii wody próbuje jednak dostać się właśnie do Słowa, przejść przez tę całą wodę, to wszystko, co sprawia, że  pomiędzy ręka a dłoń/ sto mililitrów obcych słów/ niezrozumiałych dla bywalców. Woła on, wręcz zaklina: niech będzie tylko początek i koniec/ i nic absolutnie nic po środku i dalej niech nie zostanie absolutnie nic/ pomiędzy wodą a prawdą. Pomiędzy nimi jest jednak bardzo wiele: czarne jak smoła łabędzie, które wyjadają z głowy okruszki chleba, demony, mięsożerne motyle. Trzeba zauważyć, że miejscami obrazowanie Kuźnickiego jest mocno turpistyczne, by nie rzec odrażające -  te wszystkie wizje osmolonych ptaków, chrabąszczy, siedzących na mieście ciem, mimo że przerażające, to jednak pociągają. Nadają tomikowi smaku,  swoistej wyrazistości, które sprawia, że te obrazy, choć brutalne, powiedziałbym mięsiste pobudzają wyobraźnię i zostają w pamięci.

Wróćmy jednak do wody. Czy ostatecznie udaje się ją przepłynąć? Dojść do istoty rzeczy? Pokonać ograniczenia języka, a raczej języków, bo w tym tomiku język zostaje rozbity na drobne kawałki. Powiada podmiot Kuźnickiego w próżni języków naszego oceanu/ z wymieszania z naszej benzyny i krwi/ powstają kubistyczne abstrakcje i zdaje się, że te kubistyczne abstrakcje są jedynym co nam pozostało. W końcu jak pisze Kuźnicki ostateczna prawda jest tuż na/ wyciągnięcie ręki i gdy czyjaś ręka odcina zasilanie/ pozostaje poziomym paskiem elektryczności/ skumulowanym na ekranie monitora a wiersz kłamie kiedy woła never let me go never let me go… Zostają nam wyłącznie kolejne gęby do przywdziania – próby i poszukiwania przejścia przez to co jest pomiędzy dłoń a ręka. Z Kuźnickim jednak warto się w nie zapuścić.

                                                                                            Paweł Bernacki

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur