* * *
(z korespondencji esemesowej z Julką)
Od języka do języka, mamroty i przekleństwa
od języka do języka, od języka do ręki.
To spotkanie może być trudniejsze
niż z jeżem w środku miasta:
Robimy sobie dobrze na długość papierosa
emitując dźwięki na światłach, kończymy
nie patrząc w oczy, chowamy dłonie.
W tej sytuacji spotkanie jeża w mieście
może wyprowadzić z równowagi
a co dopiero rozmowa z wariatem?
|