Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Paweł Kaczorowski (PiK)

O tym, co w głowie się nie mieści.

Paweł Kaczorowski

O tym, co w głowie się nie mieści.

 

Recenzja książki Obwód głowy Włodzimierza Nowaka.

 

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2007, s. 264.

Dwanaście tekstów reportażysty Gazety Wyborczej, Włodzimierza Nowaka, składa się na książkę zatytułowaną Obwód Głowy. Lekturę tej pozycji rozłożyłem w czasie , by z bezpiecznej perspektywy przyjrzeć się na chłodno tekstom, które w pierwszym czytaniu wywołały we mnie więcej emocji niż jakakolwiek książka przeczytana przeze mnie w ostatnich miesiącach. Głównie dlatego, że urodziłem się i wychowałem na terenach opisywanych przez autora, poza tym dlatego, że ta książka mówi o rzeczach, które nie tylko mnie i bliskich mi ludzi bezpośrednio dotyczą, ale dotyczą ludzi w ogóle. Są to historie człowiecze bezlitośnie prawdziwe. Niech to moje osobiste, czytelnicze wyznanie będzie pierwszą, pozbawioną na razie racjonalnej argumentacji, ale szczerą rekomendacją książki Nowaka. Nie chcę przez to powiedzieć bynajmniej, że Obwód głowy zasługuje na same superlatywy, jednak mam wrażenie, że jest to absolutnie pierwsza tak odważna i tak dobrze napisana opowieść o dziejach najmłodszych terenów Polski, które po pierwsze, są jednocześnie polskie i poniemieckie; po drugie, których wielu Polaków wciąż nie uważa za polskie, a wielu Niemców nigdy nie przestanie uważać za niemieckie; po trzecie, o których pisze się rzadko poza rubrykami kryminalnymi, rzadziej jeszcze wspomina się o nich z perspektywy „bycia tu”,a nie chwilowego przebywania, jednorazowych zdarzeń i przełomowych procesów. Poza tym, co bezwzględnie stanowi najmocniejszą stronę omawianej pozycji, cykl reportaży Włodzimierza Nowaka oparty jest na skrzętnie zbieranym, świetnie zredagowanym i niezwykle szczegółowym materiale źródłowym.

Tytuł książki brzmi dość niefortunnie i zwraca uwagę na jeden, niekoniecznie ważniejszy od innych, a z pewnością najbardziej drażliwy z historycznych tematów książki, bo dotyczący próby zniemczania dzieci uznanych za czyste rasowo...czyli jednej z największych tragedii tysięcy wojennych rodzin, przeprowadzanej w imię absurdu faszystowskiej ideologii.

Historie takie jak Noc w Wildenhagen, Obwód głowy, czy Mój warszawski szał, napisane we współpracy z Angeliką Kuźniak, zapełniają białe plamy w historii obu naszych narodów, polskiego i niemieckiego, będąc jednocześnie opowieściami mrożącymi krew w żyłach, poruszającymi wrażliwość nawet najbardziej zdystansowanego czytelnika przez to właśnie, że oparto je na prawdziwych ludzkich losach, spisanych częstokroć w bezpośrednim kontakcie z ich bohaterami. To, co się zdarzyło, kilkadziesiąt lat temu, konkretnym ludziom zamieszkującym w pobliżu Nysy i Odry, choć ze wstydem ukrywane przed światem, choć przekłamywane przez dziesięciolecia przez komunistyczną propagandę, choć trudno w to uwierzyć i w głowie się nie mieści, wydarzyło się naprawdę! Są na to liczne, jak się okazuje, choć niełatwe do zebrania, świadectwa świadków i potwierdzające ich prawdziwość szczątki urzędowych dokumentów. Reportaże, o których mowa, otwierają nam oczy, przywracają optykę widzenia i rozumienia spraw ludzkich w ich najgłębszej istocie, z pominięciem nieadekwatnych wartościujących perspektyw, którymi karmiono nas przez dziesięciolecia, a w ramach których jedni cierpieli sprawiedliwie, inni sprawiedliwiej, a jeszcze inni nawet nie powinni o swoim cierpieniu wspominać, bo im się po prostu należało.

To, co należało zrobił właśnie autor Obwodu głowy, bo należało oszczędnie, bez nadmiernego fabularyzowania historii, głośno i wyraźnie powiedzieć, co tu się jeszcze niedawno działo... i to zostało uczynione.

W innych tekstach, takich jak O Wandzie, co nie chciała Niemca, czy Adam z Ewką żyli w raju, reporter Gazety Wyborczej mówiąc językiem pogranicza o sprawach dla mieszkańców tegoż pogranicza tak naturalnych jak krojenie chleba, opowiada o zdarzeniach, które trudno sobie wyobrazić w innej części Polski. Przemyt ludzi, narkotyków, papierosów; kradzieże, prostytucja, wysoki poziom przestępczości wśród nieletnich, itede, itepe... oto codzienność polsko-niemieckiego pogranicza ostatniego dwudziestolecia. Tematy wstydliwe, o których trzeba potrafić opowiedzieć tak, by nie urazić tych, którzy siedzą w temacie, ale i tych, którzy pochylą czoło przed tematem...

Język Nowaka jest dość oszczędny, autor ogranicza się do umiejętnego cytowania, starając się nie ferować ocen i wyroków. Jednocześnie język cytowanych bohaterów często bywa zabawny sam w sobie, kuriozalna składnia i gramatyka, regionalizmy, skróty, zniekształcenia, słowem - to co trzeba usłyszeć, żeby zrozumieć groteskowość i absurdalność wielu, w gruncie rzeczy dalekich od zwyczajności, sytuacji. Świetnie zacytowane wypowiedzi nastoletnich prostytutek, wynurzenia niedoszłego sutenera i jego eksmałżonki tworzą obraz nie tylko prawdopodobny w swojej szokującej inności od tzw. normalnego funkcjonowania, ale będący prawdziwie wiernym, choć wcale nie pięknym a groteskowym właśnie, odbiciem życia, w którym wszystko jest naraz i przemieszane, a najwięcej jest tego, czego być w nim w ogóle nie powinno...Warto zauważyć, że reporter wierny naturalizmowi potoczystej mowy swoich bohaterów nie stroni od wulgaryzmów i słownictwa rodem z zakładów karnych i pijackich melin. Zdając sobie sprawę z niszowości problematyki i specyfiki „regionalnej gwary” tworzy nawet słowniczek niektórych nazw i zwrotów (Przejdziem Nysę, przejdziem Odrę). To kuriozalne, a jednak oczywiste: język polsko-niemieckiego pogranicza jest istotnym źródłem wiedzy o inności tutejszej społeczności, o inności w sensie kulturowym, egzystencjalnym i mentalnym. Nowak w wypowiedziach ludzi mieszkających w Słubicach, Krośnie Odrzańskim, Gubinie, Polanowicach, Międzyrzeczu, Rzepinie czy Torzymiu zamyka opowieść o kilkudziesięciu latach tworzenia z „dzikiego zachodu” kawałka świata, w którym może być pięknie, ale nigdy łatwo, bez trudu i ryzyka. I jeśli nawet nie wszystko udaje się ludziom, o których autor Obwodu głowy pisze, to z pewnością udaje się to wszystko autorowi zobaczyć i oddać w miarę możliwości w nienaruszonej literacką wirtuozerią formie reportażu. Ta reporterska uważność, ale i językowa asceza Nowaka, to jedyna chyba możliwa recepta na oddanie specyfiki tutejszego dziania się, gmatwaniny nadgranicznych problemów. Pokora reportera przed tym, co usłyszał musi mieć swoje granice, jedną z nich jest granica smaku. Mam wrażenie, że Włodzimierzowi Nowakowi udało się tej niewidocznej granicy nielegalnie nie przekraczać... To znaczące osiągnięcie autora Obwodu Głowy.

Rodzi się jednak we mnie, mieszkańcu terenów pogranicza polsko-nienieckiego, pytanie, czy to wystarczy, żeby uznać książkę Nowaka za miarodajne źródło wiedzy o tej ziemi i jej ludziach. Mieszkańcy pogranicza, jak wspomniał jeden z bohaterów reportażu Adam z Ewką żyli w raju, są niezakorzenieni, nie mają swojej tradycji, są z przypadku, matki i ojcowie poprzyjeżdżali zza Buga, jedni z Białorusi, inni z Litwy, jeszcze inni z Ukrainy. Nas tu wrzucono w nowe i nieznane, a wszystko czym jesteśmy, jest wypadkową historycznych zdarzeń i zderzeń z rzeczywistością, które bywały i wciąż bywają niezwykle bolesne. Żeby być sobą w tym miejscu, żeby zdobyć dobre wykształcenie, ogładę intelektualną, poziom kultury osobistej przekraczający przeciętną formę cinkciarza, bazarowego cwaniaka, czy przemytnika, trzeba mieć niesłychanie dużo charakteru, ambicji i siły przetrwania. Czasem trzeba wręcz stawać na głowie, której obwód rośnie po każdym uderzeniu w mur niezrozumienia... Niewiele w Obwodzie głowy rzeczy o mieszkańcach pogranicza, do których można by się przyznać z satysfakcją...Te zastrzeżenia nie dotyczą jednak tego, co w książce Nowaka jest, (bo to, co jest, jest dobre... ) ale tego, co by mogło być, a to samej książki bezpośrednio nie dotyczy...

Podsumowując, podkreślam, że książka Włodzimierza Nowaka to pierwsza tak poważna i ciekawa literacko pozycja o polsko-niemieckim pograniczu ostatnich dziesięcioleci. Również o tych rzeczach, o których wiadomo niewiele lub wcale, a dotyczących nie tylko Polaków i Niemców, ale i naszych, przez długie lata nietykalnych, odwiecznych towarzyszy - Rosjan. Ale w moim odczuciu to również świetna próba powiedzenia czytelnikomz centralnej Polski, że kilkaset kilometrów od... Warszawy, czy Łodzi, tam gdzie zawracają gęsi i diabeł mówi dobranoc, gdzie kultura i sztuka funkcjonują na zasadzie objazdowego kina i gdzie... życie ma wyjątkowo intensywny smak,a ludzie mocne charaktery; że na zachodzie Polski jest... Polska...

Mimo nielicznych zastrzeżeń, jako czytelnik i mieszkaniec pogranicza chylę czoła przed autorem.

 

                                                                                                                        Paweł Kaczorowski

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur