Kobieta wielkości latawca spadła na
emeryta i ten emeryt nie przeżył,
dużo tego było. A przecież umiarem
miała już być wcześniej sama okładka,
do której kałuża najpiękniejszej kobiety
w mieście przyległa i leżała taka duża.
Była jednak i wcześniej, gdy spadały
kręgosłupy ptactwa, poważniejsza była.
Oczekiwała sobie wymarszu mięsiwa
niskokaloryczne słowa. Sobie kiedyś
urządzała tak piruety lekkostrawna
kaszka egipska. I zabijała jednego po
drugim, aż nazwano to finałową
rozkładówką. I wpadała dosłownie
ta sama kobieta. W kałużę znaczy
się wpadała. A waga była jeszcze
mniejsza, tyle że już nie latawiec,
i na pewno nie okładka. Teraz
to był format panoramiczny. A emeryta
w ogóle już nie było widać, więc
delikatnie pokryła wszystko.
Wszystko jakoś jednak przeżyło.
Panoramiczny kręgosłup gołębia tylko
rozciągał. Nie było co zbierać z gołębia.
Ostatnio była ogromnie lekka.
|