System Windows Professional Xp
przechodzi teraz przez proces
polegający na jedzeniu śmierdzącego
gówna. Proces. Tak,
procesory są w trakcie biznes lunchu
ze spłuczkami bluetooth, bo cóż,
ekran stracił calusieńką barwę i
przestał pokazywać. Kursor. Godzina
zero. Czas
wylizać oprawki i spuścić żaluzje
z rolnetki. Woda. Tak,
woda ma na celu rozpuścić zaschłe
gówno, ale niestety,
w swych danych operacyjnych
taką ma woda wadę, że
osady się osadzają na ściankach,
bakterie, wirusy, zarazki.
Zbyt treściwe obrazki
mają w sobie pułapki ukryte
między wierszami. Są nimi przenośne
ciosy pod żebro, albo jak niektórzy
powiadają, offsetowanie okularów.
Wiersz o pojemności czterdziestu
kilobajtów jest w stanie wygenerować
kilogram czystej wódki,
chipsy o smaku fromage, osiemset mil
przeciwpiechotnych, gówno
wartą mapkę hydromasażu jelit, gówno
właściwe, które w przeliczeniu
na jednostki miary SI będzie równe
123,456,789 gównianego gówienka w
gównianych spodenkach.
Jeśli chodzi o wodę, to trzeba ją
zamrozić. Zamrożoną wodę trzeba
wrzucić w ekran. Ekran powinien
wybuchnąć. Iskry, które się pojawią
powinny być napisane kursywą.
Jeśli chodzi o gówno, to trzeba je
Jakoś zatrzymać. Zamrozić na przykład.
Samo przez się.
|