X X X
Patrzę na cegłę w tym murze
Rozkwita w słońcu czerwienią
To piękny zapach
Słońce przez witraże oświetla chłodny korytarz
Szum narasta za chwilę wypełni całą przestrzeń…
To było moje tylko przez chwilę
Brakuje mi tego
I jeszcze jestem w lesie mieszanym
Pies hałasuje wesoło
Już można jeść jeżyny
Nikt nie chodził nigdy tymi ścieżkami
Jest bezpiecznie
I jeszcze patrzę na to wszystko przez wieczorną mgłę
Setki kilometrów stąd powtarzam jak w transie
Brakuje mi
Gwarny dom i szaber na działkach
Ucieczka przed sąsiadem
Skórzany pas
Brakuje mi
Papieros na schodach
Jej pytający wzrok
Konopie indyjskie
Szczęśliwy traf i pierwsza wolność pochodzenia ukraińskiego
Jestem teraz w transie
Brakuje mi
Silnej ręki
Końca świata za osiedlem
Tłumu w pochodzie
Zapachu drewna i gumowej broni
A na to wszystko kapitańska czapka
Oraz myśl że to będzie wieczne
Brakuje mi
Brakuje mi ciepłego oddechu
Wśród takiej nocy z cieni na ścianach
Z szeptów i łkań
Z pragnienia spokoju
Z głodu twoich palców między mymi włosami
Całość zabieram w deszcz za most
Bo wśród takiej nocy jak ta nie mogę spać
Wybieram odpowiednie miejsce
Własny skrawek przestrzeni by tylko tęsknić
X X X
Kolejny wielki pałac za moim oknem
Blaszane sztandary z kolorowym logo
przemocy tną wiatr
Wybielone słońcem szkielety kołyszą się
w rytm muzyki przejeżdżających pociągów
Jestem oświeconym kundunem
Palącym trawy chłopcem
Topionym w wódce żalem
Wspominanym przez 0,01 sekundy
porodem supernowej
I staję się jeszcze
każdą częścią tego snu
wtopionego w opary
pod mostem
Wilgotną litanią na twym czole
krzyczącą: ZOSTAŃ JESZCZE!
W rytm przejeżdżających pociągów
Za moim oknem – osiedle końca świata
wyremontowane i odnowione
Białe marionetki czarnego boga
zaczynają pielgrzymkę
Jestem w tym
W rytm przejeżdżających pociągów